Od
ostatniego posta na blogu, będącego jednocześnie recenzją minęły dobre trzy
tygodnie. Mea culpa. Najpierw pochłonęła mnie praca, a potem jak na złość
pojawiły się problemy techniczne patrz. awaria komputera. Ale nabrałam sił,
sprzęt został naprawiony, a ja wracam do Was z pierwszą w tym roku książkową
recenzją. Na tapetę wzięłam książkę, o której czytałam praktycznie same
niepochlebne recenzje. A jaka będzie moja opinia? Przekonajcie się sami. Zapraszam
na kilka słów o „Until November” Aurory Rose Reynolds.
Tytuł – „Until November"
(oryg.Until November)
Autor – Aurora Rose Reynolds
Tłumaczenie – Olga Kwiecień
Wydawnictwo – EditioRed
Liczba stron – 256
Wydanie pierwsze – 2017
ISBN – 978-83-2833-014-6
Główną bohaterką książki jest
właśnie tytułowa November. Dziewczyna, która uszła z życiem po tym jak została
napadnięta, nie czuję się już bezpiecznie w Nowym Jorku. Postanawia więc przeprowadzić
się do swojego ojca, z którym praktycznie przez całe życie nie miała kontaktu,
a który skontaktował się z nią po śmierci jej ciotki, która ją wychowywała bo
własna matka dziewczyny była zbyt pochłonięta własnym życiem.
Po przyjeździe November
zaczyna pracę w klubie prowadzonym przez jej ojca. Klubie ze striptizem należy
dodać. Spokojnie - dziewczyna nie będzie tam tancerką ale księgową. Już
pierwszego dnia poznaję Ashera, który tamtego dnia był akurat ochroniarzem,
choć na co dzień prowadzi wraz z braćmi firmę budowlaną.
„Ty - powtórzył wolno jakbym była niedorozwinięta- potrzebujesz eskorty za każdym razem kiedy wychodzisz z klubu i idziesz do swojego samochodu. (…) To obowiązek moich chłopaków, żeby upewnili się, że twój tyłek dotarł bezpiecznie z klubu do samochodu. Więc nie wkurzaj mnie i rób to co ci każę. (…) Gówno mnie obchodzi czy pieprzysz Wielkiego Mika. Kim jest Wielki Mike?- spytałam. - Wielki Mike, facet, na którym cały czas się wieszasz i nazywasz swoim „tatusiem”- powiedział z obrzydzeniem- Gówno mnie obchodzi, że sypiasz z szefem. Oh, mój Boże! Fuuuuj… Teraz rozumiałam. Myślał, że sypiam z własnym ojcem. (…) - November? - usłyszałam jak tata mnie woła. Uśmiechnęłam się do siebie. Teraz już wszystko będzie dobrze. - Tak, tatusiu, jestem tutaj - odkrzyknęłam, z premedytacją używając słowa tatuś. Spojrzałam na faceta stojącego przede mną, chciałam go sprowokować żeby coś powiedział."
Domyślacie się jak historia naszych
bohaterów potoczy się dalej prawda? Ona, ona, wzajemna fascynacja.
Ale spokój nie był chyba pisany
November na zbyt długo, bo wkrótce ktoś włamuję się do domu w którym mieszka z
ojcem, a włamywacz zostawia na ścianie tajemniczy wiersz. Potem dziewczyna
dostaje kwiaty, których nie przysłał jej nikt z jej bliskich. Czy obecne
wydarzenia mają coś wspólnego z jej napadem sprzed kilku miesięcy?
Jasne, że nie spodziewałam
się arcydzieła po tej książce. Ale muszę przyznać, że była ona naprawdę słaba. Gdyby
nie to, że ciekawiło mnie kto stoi za prześladowaniem November, nie wiem czy
byłabym w stanie dokończyć czytanie.
Miałam wrażenie, że pomimo
wspomnianego wyżej wątku, historia Ashera i November jest zbyt cukierkowa, a
główne postaci są bez wyrazu i charakteru. Wiem co powiecie. A czegóż mogłam
się spodziewać po typowym romansie? I tu was zaskoczę, bo czytałam wiele takich
w których bohaterowi byli świetnie wykreowani, a ich charaktery naprawdę dobrze
nakreślone przez autora. W tym przypadku jednak dość mocno się zawiodłam.
Było to moje pierwsze
spotkanie z twórczością Aurory i trochę obawiam się kolejnego. Aczkolwiek
ciekawi mnie kolejna książka z tej serii czyli „Until Trevor”, którego głównymi
bohaterami będą brat Ashera i koleżanka November, którzy pojawili się w kilku
momentach „Until November” i zaciekawili mnie na tyle, że jestem skłonna dać im
szansę i przeczytać ich historię.
Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu EditioRed!
Jakoś nie przemawia do mnie ta książeczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com
Nie przemawiają do mnie te okładki. Do tego twoja opinia więc....
OdpowiedzUsuńKsiążki tego typu nie są dla mnie. Nie odnajduję w nich tego, czego od książek oczekuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iza
Niech książki będą z Tobą!
Ja odpuszczam.
OdpowiedzUsuńNie jest to książka dla mnie :( Aczkolwiek miło się czyta Twoje opinie i recenzje :)
OdpowiedzUsuńChyba dam szansę tej książce. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Luna Fisher
Sama nie wiem czy dać szanse czy może jednak nie. Nie potrafię się zdecydować.
OdpowiedzUsuńCzytałam dzisiaj recenzję innej części tej serii i również mnie nie zachęciła :(
OdpowiedzUsuńTa książka była słaba i to bardzo. Jednak drugi tom jest o wiele lepszy! Główni bohaterzy są tam o wiele ciekawsi :D
OdpowiedzUsuńOj, to chyba jednak dobrze, że ja ominęłam, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidzę tę książkę dosyć często, ale mnie do niej nie ciągnie, a po Twojej recenzji wiem, że jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No proszę, a tyle ohów i ahów jest na temat tej książki, ale to i tak nieważne bo nigdy nawet nie pomyślałam, że mogę ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zawiodła Cię ta pozycja. Kreacja bohaterów jest bardzo ważna szczególnie w romansach :(
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Jakoś nie ciągnie mnie do tej książki i z tego co widzę całkiem słusznie robię omijając ją szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Sara z Pełna kulturka