Literatura New Adult
zajmuję w moim sercu szczególne miejsce. Mimo trzydziestki na karku
nadal uwielbiam historie skupiające się na młodych ludziach
wchodzących w dorosłość, którzy nierzadko zmuszeni są zmagać
się z trudnymi problemami i często ciężką przeszłością. Jeśli
chodzi o ten konkretny gatunek na polskim rynku, to ostatnimi czasy
prym wiedzie Wydawnictwo Jaguar, które skupia się na publikacjach
niemieckich autorek. Kolejną ich propozycję, którą śmiało można
zaliczyć do gatunku N/A jest powieść debiutującej w naszym kraju
Leny Kiefer „Don't love me”, której recenzję przeczytacie
poniżej.
Tytuł - "Don't love me"
(oryg. Don't love me)
Autor – Lena Kiefer
Tłumaczenie - Katarzyna Łakomik
Wydawnictwo – Jaguar
Liczba stron – 440
Wydanie pierwsze – 2021
ISBN – 978-83-7686-975-9
Główną bohaterką
historii jest Kenzie Stayton, która po tragicznej śmierci ukochanej
mamy przed kilku laty, mieszka wraz z ojcem i trzema młodszymi
siostrami niedaleko Londynu. Ogromną pasją dziewczyny jest urządzanie wnętrz i to z tym zawodem chcę związać swoją
przyszłość. Zanim jednak stanie się znakomitą projektantką, musi
dostać się na wymarzoną uczelnię University of the Arts, a żeby
zwiększyć na to swoje szanse, potrzebuję zdobyć doświadczenie.
Kiedy plan odbycia letnich praktyk w jednej z londyńskich pracowni
aranżacji wnętrz legnie w gruzach, Kenzie czuję się jakby ktoś
podciął jej skrzydła. Na szczęście od czego ma się pomysłowego
ojca, który szybko wpada na wyjście awaryjne z całej sytuacji. Tak
właśnie nasza bohaterka, po usilnych namowach swojej upartej
rodziny, wyjeżdża do oddalonego o kilkaset kilometrów od domu
szkockiego Kilmore, gdzie przez dwa miesiące będzie praktykować u
boku dawnej przyjaciółki swojej zmarłej mamy.
Początkowa niechęć do
odbywania stażu tak daleko od domu, zwłaszcza że do tej pory
Kenzie pomagała ojcu w prowadzeniu domu i wychowywaniu młodszych
sióstr, mija z chwilą kiedy dziewczyna wreszcie przybywa do Kilmore, ciepło powitana przez Paulę McCoy u której ma odbywać staż. Na
dodatek okazuję się, że aktualnie kobieta będzie pracować przy bardzo prestiżowym zleceniu, jakim jest aranżowanie wnętrz w
nowej części Kilmore Grand Hotel – zamku, który od lat jest w
posiadaniu hotelarskiej rodziny Hendersonów.
Pech chcę, że pewien
arogancki przedstawiciel płci przeciwnej, którego Knezie spotkała
w sklepie tuż po przyjeździe do Szkocji, okazuję się być
jednocześnie najmłodszym pokoleniem rodziny Hendersonów. Co
ciekawe, wszyscy ostrzegają ją przed chłopakiem, twierdząc że
jest złym człowiekiem, a nawet diabłem.
Lyall Henderson to czarna
owca nie tylko własnej rodziny, ale i całego Kilmore. Przystojny,
bogaty student architektury zdaję się mieć wszystko, ale to tylko
pozory, a jak wiadomo one lubią mylić. Pomysł kilkutygodniowego
pobytu w Kilmore wcale nie jest dla chłopaka przyjemnością, a
stanowi obowiązek i przymus skrupulatnie rozliczany przez rodzinę z
jego babką - seniorką rodu Hendersonów na czele, której zdanie... stanowi prawo.
„Samohód zwolnił.
Musiałem zdjąć stopę z gazu zupełnie nieświadomie. Jakby coś
mnie powstrzymywało przed kontynuowanie jazdy. Posłuchałem tego
głosu i zatrzymałem auto na poboczu. Objąłem kierownicę i
spojrzałem w niebo. Deszcz dudnił o przednią szybę i rozmywał
drzewa przede mną. Poza moim samochodem na ulicy było zupełnie
pusto.
Tak więc
wróciłem. Do tego miasta, do tych ludzi i do tej pogody –
wszystko było dokładnie takiem jak trzy lata temu. Ale tym razem
każda komórka mojego ciała krzyczała, żeby zawrócił na
lotnisko. Albo przynajmniej obrał zupełnie inny cel podróży.
Pojechał tam, gdzie nie zaznam na każdym koku nienawiści.”
Żadnych imprez, żadnych
dziewczyn, bycie chodzącym ideałem i współpraca przy nowym
projekcie w Kilmore Grand Hotel – tak ma wyglądać pobyt w Lyalla
w rodzinnym mieście. Problem w tym, że jego uwagę przyciąga nowa
praktykantka, a serce samej Kenzie także nie pozostaję obojętne na
chłopaka.
Na pierwszy rzut oka ta
książka brzmi bardzo schematycznie, jednak nawet nie wiecie, jak
bardzo jest to złudne. „Don't love me” bardzo pozytywnie mnie
zaskoczyła, ale nie powinno mnie to dziwić, biorąc po uwagę, że
praktycznie każda historia New Adult od Jaguara to strzał w
dziesiątkę. Kenzie i Lyall to postaci, które skradły moje serce.
Ona inteligentna, ambitna, pomocna i zaradna. On, mimo iż pochodzi z
zamożnej rodziny, nie jest typowym przedstawicielem wyższej klasy –
w zasadzie w pewien sposób nią gardzi. Jestem zachwycona tym, w jak
intrygujący i tajemniczy sposób autorka poprowadziła całą
fabułę. Czytelnik z zapartym tchem chcę odkryć, co wydarzyło się
trzy lata wcześniej, a co wywołało takie, a nie inne podejście
rodziny oraz mieszkańców Kilmore do Lyalla. Bo zostać czarną owcą
dla bliskich i być uznawanym w okolicy za „persona non grata”
nie mogło nastąpić z błahego powodu.
Czym byłaby książka
bez anty-bohaterów? W „Don't love me” są nimi... zasady i reguły
ustanawiane przez nestorkę rodu Hendersonów, czyli babkę Lyalla
oraz jego ciotkę Moirę. Wszelkie skandale i odstępstwa są
zakazane, a za ich naruszenie grozi... wydalenie z rodziny. Wizerunek
to coś, co ma być na pierwszym miejscu. Istotne jest, że w tej rodzinie
to kobiety odgrywają główną rolę, a mężczyźni spychani są na
drugi plan. I mam tu na myśli, że dobieranie partnerek jest bardzo
istotne, bo to one potem będą pełnić większą rolę, niż
faktyczni męscy potomkowie rodziny. Lyall z pomocą
swoich kuzynów i siostry zamierza przerwać ten cykl idiotycznych
zasad, ale czy mu się to uda? I jak bardzo ucierpi na tym relacja z
Kenzie.
Ta książka ma w sobie
to coś, czego powinna dostarczać dobrze napisana powieść New Adult. Rozterki i problemy bohaterów przedstawione są w ciekawy i przemyślany sposób. Lyall to wspaniała postać, której się kibicuję, bo mimo
młodego wieku chcę przerwać schematy, które panują w jego
skostniałej i sztywnej rodzinie od dziesięcioleci. Barwny i przystępny język sprawia, że powieść Leny Kiefer czyta się szybko, a kiedy czytelnik dociera do ostatniej strony, chcę zwyczajnie więcej i więcej.
Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Jaguar!