piątek, 29 czerwca 2018

#50 "Bang" - E.K. Blair


Ten weekend zakończę prawdziwą bombą – książkową oczywiście. Wydawnictwo NieZwykłe jest stosunkowo młode, a już zdążyło wydać kilka naprawdę niesamowitych pozycji. Dziś kilka słów o książce, która będzie tego najlepszym przykładem. Wyznam wam, że sama zdążyłam ją już przeczytać w oryginale kilka lat temu, zaraz po jej zagranicznej premierze. Mowa o „Bang” autorstwa E.K. Blair. Mogę z ręką na sercu przyznać, jak bardzo cieszę się, że mój pierwszy raz z tą książką, miałam już za sobą, kiedy kilka dni temu sięgałam po polskie wydanie. Dlaczego? Bo nawet nie potrafię sobie wyobrazić, moich reakcji, mojego szoku i wszystkich kotłujących się we mnie emocji, gdybym czytała ją pierwszy raz dopiero teraz - w polskim wydaniu. Z jednej strony zazdroszczę wszystkim, którzy przeczytają ją pierwszy raz dopiero teraz, ale z drugiej? Współczuję – bo tego, co was czeka, nie da się opisać. Ale chyba jestem masochistką – na pewno nią jestem, bo geniusz autorki i to co stworzyła sprawił, że wprost nie mogłam się doczekać jak dostanę w swoje ręce nasze rodzime wydanie „Bang”. Zapraszam zatem na recenzję geniuszu w czystej postaci i mojego (pisze to z prawdziwą dumą) pierwszego patronatu medialnego.


                                     
     
 


Tytuł – „Bang"
(oryg.Bang)
Autor – E.K. Blair
Tłumaczenie – Marta Słońska
Wydawnictwo – NieZwykłe
Liczba stron – 400
Wydanie pierwsze – 2018
ISBN – 978-83-7889-665-4



Mawiają, że zemsta jest słodka. Mawiają, że najlepiej smakuję na zimno. Mawiają, że w jej obliczu nie ma miejsca na sumienie. A wy jak daleko bylibyście w stanie się posunąć, aby się zemścić? Aby pomścić wasze krzywdy? Aby osoba odpowiedzialna za wasze piekło otrzymała karę? Jak daleko?

Wyobraźcie sobie, że macie pięć lat. Mieszkacie w ładnym domu. Wychowuję was samotnie ukochany tata. Jesteście szczęśliwi. Aż któregoś dnia szczęście to zostaję wam w brutalny sposób odebrane. Wasz ojciec trafia do więzienia, a wy od tej pory tułacie się po rodzinach zastępczych. Dla kilkuletniej dziewczynki, utrata jedynej rodziny jaką się znało, jedynego rodzica jakiego się miało i trafienie pod opiekę obcych ludzi, wydaje się czymś strasznym, prawda? Ale Elizabeth nie miała pojęcia, że prawdziwe przerażenie i prawdziwe piekło na ziemi, dopiero ją czeka. Kiedy w wieku ośmiu lat nasza bohaterka trafia pod opiekę Bobbi i Carla Garrisonów nie przypuszcza, że jej dzieciństwo właśnie się skończyło. A słowa takie jak miłość, opieka, bezpieczeństwo, niewinność już na zawsze miały zostać wymazane z jej słowika.

Pominę szczegóły celowo, abyście na własnej skórze przekonali się, jak szokująca, mroczna i przerażająca fabuła was czeka. Powiem tylko tyle – nie życzyłabym najgorszemu wrogowi tego, to co spotkało Elizabeth w czasie jej kilkuletniego pobytu w domu Garrisonów. Musiałam robić sobie przerwy w trakcie czytania tych fragmentów, bo to było dla mnie naprawdę zbyt wiele. To ogromna zaleta tej historii – bo tylko genialny autor stworzy coś, co sprawia, że dosłownie potrzebujesz odetchnąć.


Dorosła już Elizabeth prowadzi dostanie życie. Obraca się w śmietance towarzyskiej Chicago. Ma bogatego, przystojnego i kochającego ją do szaleństwa męża. Myślicie pewnie – to wspaniale, skoro tak cierpiała, to teraz należy jej się od życia wszystko co najlepsze. No cóż - nawet nie wiecie jak bardzo się mylicie.

Osoba którą kiedyś była Elizabeth już nie istnieje. Dla wszystkich to Nina Vanderwal, żona biznesmena i potentata - Benneta Vanderwala. Dystyngowana, chłodna, znana z ciętego języka. W jej żyłach nie płynie krew, tylko trucizna, którą każdego dnia roztacza wokół siebie. Dlaczego? Dla zemsty człowiek jest w stanie zrobić wiele. Elizabeth/Nina była gotowa na każde poświęcenie.

Manipulacja, kłamstwa, fałszywa tożsamość – wszystko byle zemścić się na jedynym człowieku od którego to wszystko się zaczęło. Przez którego jako mała dziewczynka trafiła w sam środek piekła. Który przyczynił się do tego, że jej ojciec przez jedno fałszywe oskarżenie trafił do więzienia, a ona wylądowała tam, gdzie odebrano jej dosłownie wszystko.

Kim jest ten człowiek? Jej mężem.

Znacie powiedzenie „Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej”? No cóż, nasza bohaterka swojego wroga poślubiła – bo jej zemsta była dobrze zaplanowana, wszystko co robiła zbliżało ją do celu. Elizabeth/Nina była koniem trojańskim w swoim własnym małżeństwie. Zamierzała rozlać truciznę od środka.

„Sypiam z mężem od kilku lat, lecz konsekwentnie odmawiam sobie przyjemności, którą widzę w jego oczach. Dlaczego? Powiem wam dlaczego. Ponieważ go nienawidzę. 
(…) 
- Wyglądasz oszałamiająco, kiedy taka jesteś.- Jaka? – pytam łagodnie.- Zaspokojona 
Idiota

Nie spodziewała się jednak, że jej twarde jak stal serce zostanie pokonane. Bo każdy plan - nawet ten najlepszy ma jakiś słaby punkt. Czasem jest nim własne serce.

I jeśli myślicie, że serce naszej bohaterki zmiękczył jej największy wróg, czyli mąż to się mylicie. Ale, aby poznać tę tajemnicę, musicie sięgnąć po wspomnianą książkę.

Na okładce „Bang” widnieje napis – AUTORKA BESTSELLERÓW NEW YORK TIMESA i wiecie co? Wcale mnie to nie dziwi. To co stworzyła E.K. Blair jest tak genialne, tak mocne, tak szokujące, tak porywające, że mogłabym bez końca zachwalać tą książkę. Absolutnie chylę czoła temu, że autorka nie bała się wyłamać schematom i zdecydowała opowiedzieć tak brutalną i wbijająca w fotel historię.

„Bang” to łamigłówka – każdy element tam pasował, każde słowo było przemyślane. Myślę, że to najlepsza jak dotąd książka wydana przez Wydawnictwo NieZwykłe. Dla mnie osobiście to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w tym roku, a może i w życiu?

A czy wspominałam już, że „Bang” kończy się wielkim BANG! Dostajemy cliffhanger, który dosłownie sprawia, że mamy ochotę błagać na kolanach, aby wydawnictwo jak najszybciej dało nam drugą część serii Czarny Lotos.

BRAWO E.K. Blair
BRAWO Wydawnictwo NieZwykłe



Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
Wydawnictwu NieZwykłemu!


niedziela, 17 czerwca 2018

#49 "Trust Again" - Mona Kasten

    
Nowy tydzień zaczynamy od pachnącej świeżością recenzji na blogu. „Trust Again” autorstwa Mony Kasten to druga część cyklu Begin Again, który autorka rozpoczęła książką pod tym samym tytułem. Jeśli tak jak ja, nie czytaliście pierwszej książki, nic nie tracicie i spokojnie możecie potraktować „Trust Again” jako oddzielną książkę i czytać ją jako samodzielną historię. 

  


          Tytuł – „Trust Again"
           (oryg.Trust Again)
         Autor – Mona Kasten
     Tłumaczenie - Ewa Spirydowicz
          Wydawnictwo – Jaguar
          Liczba stron – 344
        Wydanie pierwsze – 2018
        ISBN – 978-83-7686-690-1

Głównymi bohaterami „Trust Again” są Dawn Edwards i Spencer Cosgrove. Dla niewtajemniczonych, są oni najlepszymi przyjaciółmi bohaterów, których historię możecie przeczytać w „Begin Again” czyli Allie i Kaden’a. Mimo, iż nie czytałam ich historii, to teraz kiedy jestem już po lekturze „Trust Again” z ogromną ciekawością sięgnę po historię tej pary.


Dawn Edwards to dziewczyna, która mimo młodego wieku wie, aż za dobrze co znaczy zdrada ukochanej osoby. Po tym co ją spotkało wyrzekła się jakichkolwiek związków z mężczyznami. Teraz skupia się na studiowaniu filologii angielskiej ze specjalnością z pisania kreatywnego. Jej cichym, skrytym marzeniem jest, aby w przyszłości żyć z tego co kocha najbardziej, czyli pisania. Teraz swój literacki talent ujawnia w pisanych przez siebie historiach, publikowanych w internecie pod pseudonimem D. Lily. Nikt nie wie, że opowiadania, które cieszą się w sieci dużą popularnością są autorstwa Dawn. Nikt z najbliższego otoczenia dziewczyny nie ma pojęcia, że piszę ona erotyczne historie. Dlaczego? Nasza bohaterka po prostu boi się krytyki i niezrozumienia faktu, że pisze akurat taki rodzaj literatury.


Dawn obraca się w niewielkiej grupie znajomych do której należy także Spencer Cosgrove. Chłopak jest najlepszym przyjacielem Kaden’a, który chodzi z najbliższą przyjaciółką Dawn – Allie.

Spencer jest zabawny, inteligentny i zdecydowanie lubi używać swojego czaru, także w stosunku do Dawn. Tą dwójkę nigdy jednak nie połączyło nic więcej, poza przyjaźnią, ale do czasu…


„-Penis

Spencer zamrugał zbity z tropu.
-Słucham?
(…)
-Penis.
-Słuchaj, bardzo chętnie pokażę ci swojego juniora, ale lepiej zróbmy to w bardziej zacisznym miejscu, dobra? (...)Dobrze, jeśli chcesz, zrobimy to tutaj. Prędzej czy później i tak musiało do tego dojść. – Opuścił ręce i zaczął majstrować przy rozporku.
Natychmiast złapałam jego dłonie i odsunęłam od niebezpiecznego obszaru.
- Nie twój penis, idioto. Kaden był goły, kiedy weszłam do mieszkania.”


W tej historii podobało mi się to, że mimo teoretycznie, początkowo zakładanej przeze mnie przewidywalności samej fabuły, autorka potrafiła mnie miło zaskoczyć tajemnicami skrywanymi przez głównych bohaterów – zwłaszcza Spencera.

„Trust Again” napisana jest prostym, ale nie nudnym językiem. Styl Mony Kasten sprawia, że książkę czyta się naprawdę przyjemnie i ani się obejrzałam, a lekturę historii Dawn i Spencera miałam już za sobą i właściwie było mi szkoda, że to już koniec.

Autorka sprawiła, że nawet postaci drugoplanowe mogą zaintrygować czytelnika w ten sposób, że ja na pewno sięgnę w najbliższej przyszłości po „Begin Again” czyli historię Allie i Kaden’a, a także wydaną póki co tylko w oryginale „Feel Again” w której poznajemy historię Sawyer, czyli współlokatorki Dwan.

Jeśli jesteście fanami dobrych książek z gatunku New Adult, to z czystym sercem mogę polecić „Trust Again”.


              Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
  Wydawnictwu Jaguar!

piątek, 15 czerwca 2018

#48 „Piosenki o miłości oraz inne kłamstwa” - Jessica Pennington


Jak wspominałam niedawno na fanpage’u, jakiś czas temu dołączyłam do grona recenzentów współpracujących z Wydawnictwem Jaguar. W związku z tym, dziś przybywam do was z recenzją książki, która ukazała się na rynku wydawniczym właśnie pod ich szyldem. „Piosenki o miłości oraz inne kłamstwa” było moim pierwszy spotkaniem z twórczością Jessici Pennington. Jak wypadło? Zajrzyjcie poniżej.


     



           Tytuł – „Piosenki o miłości oraz 
               inne kłamstwa"
     (oryg.Love Songs & Other Lies)
         Autor – Jessica Pennington
     Tłumaczenie - Małgorzata Żbikowska
           Wydawnictwo – Jaguar
           Liczba stron – 320
         Wydanie pierwsze – 2018
         ISBN – 978-83-7686-674-1



Jak można przypuszczać po tytule, muzyka odgrywa ważną rolę w historii napisanej przez Jessicę Pennington. Muszę przyznać, że i ja sama uwielbiam książki z takim motywem w tle, dlatego z ogromną przyjemnością zabrałam się do lektury „Piosenek o miłości oraz innych kłamstwach”.


Cameron to młody chłopak, którego spotkała ogromna tragedia. Aby odciąć się od wspomnień i przeszłości przyjeżdża do Riverton w stanie Michigan. Wybór miejsca nie był przypadkowy, bo to właśnie w tym miasteczku w domu opieki mieszka jego babcia. I Właśnie w czasie odwiedzin u niej, nasz bohater podsłuchuje jak ktoś śpiewa dla kogoś bliskiego w pokoju obok. Wkrótce Cam ma szansę poznać osobiście tajemniczą dziewczynę, gdyż Virginia okazuję się być jedną z uczennic szkoły do której uczęszcza nasz bohater. Dziewczyna piszę też teksty dla zespołu muzycznego którego jest częścią, a który właśnie poszukuję nowego muzyka. I tak właśnie Cam, który sam gra na gitarze i śpiewa trafia do The Melon Ballers. Nasi bohaterowie zbliżają się do siebie, a z czasem w sobie zakochują. Idylla nie trwa jednak długo, bo skrywanie tajemnic i brak szczerości w związku nigdy nie jest niczym dobrym.


Mijają dwa lata, a Virginia zostaję zaproszona przez swojego przyjaciela Logana do spędzenia niesamowitych wakacji jako menadżerka jego zespołu Your Future X, który ma wziąć udział w telewizyjnym show w ramach którego różne zespoły koncertują i są oceniane. Taki Big Brother – tylko w muzycznej trasie dla zespołów. Nasza bohaterka nie przypuszcza jednak, że jej przyjaciel poprosił o dołączenie do zespołu także przeszłość Virginii – przeszłość w postaci osoby Camerona.

Jak poradzą sobie nasi bohaterowie kiedy na jednej szali staną uczucia, o których żadne z nich nie zapomniało, a na drugiej producenci show którzy zrobią wszystko aby zwiększyć popularność programu?

„Piosenki o miłości oraz inne kłamstwa” to literatura łącząca w sobie typowe cechy dla Young Adult i New Adult. Dostajemy tu trochę tajemnic, trochę romansu i trochę muzyki. Książka idealna na jeden wieczór – nie jest ani za długa, ani za krótka. Mimo, iż nie jest to książka, która jakoś głęboko zapada w pamięci, to jednak można przy niej miło spędzić czas.

Myślę, że zabieg jaki zastosowała autorka w postaci rozdziałów  "wtedy" i "teraz" pozwolił w ciekawszy sposób przedstawić relacje jakie łączyły w przeszłości i łącza obecnie naszych bohaterów. Ponadto dostajemy także rozdziały pisane z dwóch różnych perspektyw: Camerona i Virginii, co pozwala zagłębić się w myśli zarówno jednej, jak i drugiej postaci.

                         Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
          Wydawnictwu Jaguar!


piątek, 8 czerwca 2018

#47 "Without Merit" - Colleen Hoover


Niektórzy mają słabość do konkretnego rodzaju literatury np. czytają wszystko z kategorii romans, inni kochają książki tego, a  nie innego wydawnictwa, są też tacy, którzy sięgają po wszystko co napiszę dany autor. I właśnie w nawiązaniu do tej ostatniej kategorii, moją słabością jest jedno nazwisko – Hoover, Colleen Hoover. Czytam wszystko co napiszę, śmiem twierdzić jest to pisarka do której twórczości wracam chyba najczęściej, a na każdą kolejną premierę wyczekuję bardziej niż na wypłatę. Serio – nie śmiejcie się. „Without Merit” światło dzienne na polskim rynku wydawniczym ujrzy już niedługo, bo 20 czerwca. Tych niecierpliwych, i tych ciekawych zapraszam na przedpremierową recenzję najnowszego „dziecka” Colleen.



    


        Tytuł – „Without Merit"
          (oryg.Without Merit)
          Autor – Colleen Hoover
     Tłumaczenie - Matylda Biernacka
     Wydawnictwo – Otwarte/Moondrive
           Liczba stron – 320
         Wydanie pierwsze – 2018
         ISBN – 978-83-7515-511-2



„Without Merit” to swoisty powrót do korzeni, jeśli chodzi o twórczość Colleen Hoover. Mam tu na myśli fakt, że autorka zaczynała swoją przygodę z pisaniem tworząc książki zaliczane do nurtu Young Adult i New Adult, które nie były typowymi romansami, a do których można zaliczyć serię Slammed czy Hopeless.

Główna bohaterka najnowszej książki Collenn Hoover ma siedemnaście lat, więc wiekowo autorka powróciła do tego, od czego zaczynała swoją przygodę z pisaniem.


Merit nie jest typową nastolatką, nie ma typowej rodziny, nie ma nawet typowego hobby, nie mieszka także w typowym domu, i chyba właśnie za tą całą nietypowość pokochałam tą książkę. Dziewczyna mieszka w kościele. Powtarzam Merit mieszka w KOŚCIELE! Nie, nie przesłyszeliście się. Jej dom stanowi przerobiony kościół, który rodzina Voss kupiła po okazyjnej cenie. Jakbyście się czuli gdyby na jednej ze ścian waszego salonu wisiała ogromnych rozmiarów postać Jezusa, bo próba jej usunięcia mogłaby zakończyć się naruszeniem jednej ze ścian? Albo co byście powiedzieli, gdybyście zamiast okien, mieli witraże? No cóż, jak mówiłam to nietypowy dom. Merit ma też oryginalne hobby – zbiera trofea. Zapytacie co w tym nietypowego? Hmm. Nie są to jej trofea. Merit kupuję tylko te wygrane przez innych i ma ich już całkiem sporą kolekcję. Wspominałam też coś o nietypowej rodzinie prawda? Poza Merit, w kościelo-domu (moja słowna inwencja twórcza nie zna granic) mieszka jeszcze sześć różnych osobowości:

Barnaby Voss, czyli ojciec dziewczyny;
Victoria Voss - macocha Merit i nowa żona Barnaby’ego;
Moby, czyli kilkuletni przyrodni brat Merit, będący owocem związku Barnaby’ego i Victorii;
Victoria Voss – mama Merit. TAK, nie pomyliłam się. Mama naszej głównej bohaterki nosi dokładnie takie samo imię jak nowa żona jej byłego męża. TAK, wszyscy mieszkają w tym samym domu (nie w tym samym łóżku – spokojnie);
Utah – starszy brat naszej bohaterki;
Honor – siostra bliźniaczka Merit;

Sami przyznacie, że tyle osób pod jednym dachem tworzy mieszankę wybuchową. Każdy jest inny i każdy skrywa tajemnicę (każdy oprócz Moby’ego – no bo jaką tajemnice mógłby skrywać uroczy czterolatek).

Pewnego dnia Merit, kupując kolejne trofeum do swojej kolekcji wpada w sklepie na intrygującego Sagana. Niewinna, krótka wymiana zdań, kończy się równie niewinnym, ale wywierającym na obojgu ogromne wrażenie pocałunku. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie jeden szczegół, a właściwie jeden telefon w trakcie tego pocałunku, który odebrał Sagan.

„-Słucham? – Uśmiech znika z jego twarzy i pojawia się dezorientacja. - Kto mówi? (…)
- Serio. To jakiś dowcip? (…) - Kto mówi? – powtarza. Śmieję się nerwowo i łapię za kark. -  Ale… właśnie przede mną stoisz. Czuję jak na dźwięk tego zdania cała krew odpływa mi z twarzy. Ogarnia mnie uczucie, że jestem podrzędną kopią Honor Voss. Mojej siostry bliźniaczki. Dziewczyny, która najwyraźniej znajduję się po drugiej stronie słuchawki. (…) Mam nadzieję, że zdążę odejść jak najdalej, zanim się zorientuję, że dziewczyna, którą właśnie pocałował, nie jest Honor. Nie wierzę, że to się dzieję. Właśnie pocałowałam chłopaka mojej siostry.”

Tak. Sagan okazał się chłopakiem Honor – siostry bliźniaczki Merit, siostry bliźniaczki o istnieniu której nie miał pojęcia. Tak właśnie piękny pocałunek zamienił się w piękny koszmar. Czy może być gorzej? Tak, kiedy wkrótce okaże się, że chłopak twojej siostry przebywa w twoim domu praktycznie non stop, a ty nie jesteś w stanie wyłączyć swoich uczuć.

Miałam z tą książką pewien problem. Nie potrafię nawet napisać jaki. Była po prostu inna niż to, do czego przyzwyczaiła nas Colleen. A może to ja zbyt mocno przyzwyczaiłam się do wzruszeń, które wywoływały we mnie praktycznie wszystkie jej książki? Przy lekturze „Without Merit” wzruszyłam się tylko przez jeden momencik i to pod koniec książki. Przez praktycznie całą lekturę uśmiechałam się pod nosem, bo naprawdę dużo tu momentów ze świetnymi dialogami i poczuciem humoru.

Książka porusza naprawdę dużo tematów: homoseksualizm, depresja, próba samobójcza (którą ja określiłabym raczej jako manifest, a nie prawdziwą chęć odebrania sobie życia). Colleen Hoover nie pominęła nawet problemu uchodźctwa. Wszystko to znajdziecie na tych 320 stronach.


Jak oceniam "Without Merit"? Hmm. Ciężko powiedzieć i zostawię to wam, kiedy sami będziecie ją czytać. Być może oczekiwałam czegoś więcej, ale tak jak pisałam, chyba zbyt mocno przywiązałam się do tej wzruszającej mnie wersji Hoover i teraz trudno było mi się przestawić na tą drugą. 

Myślę jednak, że ta książka miała nieść ze sobą pewne przesłanie - rodzina powinna ze sobą rozmawiać, bo tajemnice przez nią skrywane nie prowadzą nigdy do niczego dobrego. To chyba właśnie rodzina, a nie sama Merit stanowi głównego bohatera tej historii. I to bohatera którego naprawdę polubiłam.

Na koniec chciałam tylko powiedzieć, że moim skromnym zdaniem okładka "Without Merit" to najlepsza ze wszystkich hooverowych książek. Pomięty, rozerwany papier i próba jego naprawienia nicią i agrafkami? Czyż to nie idealne odniesienie, do próby poskładania na nowo w całość rodziny?


                         Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
          Wydawnictwu Otwartemu/Moondrive!



sobota, 2 czerwca 2018

#46 "Bez lęku" - Mia Sheridan


Pisanie recenzji przy takich temperaturach, jakie panują obecnie na zewnątrz stanowi nie lada wyzwanie, ale twardym trzeba być, nieprawdaż? Dlatego zaopatrzona w coś zimnego do picia, z głową pod parasolem i nogami na słońcu, postanowiłam podzielić się z wami moimi przemyśleniami na temat najnowszej książki Mii Sheridan, która skądinąd jest jedną z moich ulubionych autorek. Premiera „Bez lęku” zbliża się wielkimi krokami, bo to już za cztery dni, czyli 6 czerwca każdy fan jej twórczości będzie mógł dzierżyć swój własny egzemplarz książki w dłoniach. Zapraszam zatem na przedpremierową recenzję lektury, która muszę przyznać wywołała we mnie dość sporą konsternację.

   


           Tytuł – „Bez lęku"
          (oryg.Midnight Lily)
          Autor – Mia Sheridan
     Tłumaczenie - Aleksandra Żak
         Wydawnictwo – Otwarte
           Liczba stron – 328
        Wydanie pierwsze – 2018
        ISBN – 978-83-7515-480-1

Głównym bohaterem „Bez lęku” jest Holden Scott. Mężczyzna miał wszystko o czym mężczyzna w jego wieku mógł marzyć: pasję, jakim był sport; fanów, którzy ko uwielbiali i kobiety, które się na niego rzucały, ale jedno wydarzenie pociągnęło Holdena na samo dno. Śmierć najbliższego przyjaciela, którego znał od dzieciństwa, którego traktował jak rodzonego brata, sprawiła, że nasz bohater stał się autodestrukcyjny. Alkohol, kobiety, a co najgorsze uzależnienie od leków przeciwbólowych sprawiły, że jego życie stanęło na rozdrożu.

Holden, mimo tego co się stało w jego życiu, chcąc pokonać nałóg i wrócić do formy dla siebie i dla drużyny, która jest dla niego ważna, postanowił przyjąć ofertę jednego z przyjaciół i zamieszkać na jakiś czas w jego domku letniskowym w lesie. Miejsce oddalone od najbliższej cywilizacji o ponad sto kilometrów, w całkowitej głuszy, otoczone przyrodą ma być dla Holdena oazą, dzięki której odzyska równowagę i siły do życia, a  przede wszystkim zwalczy jego słabość do środków przeciwbólowych.

Nasz bohater nie przypuszczał jednak, że okolica nie jest tak wyludniona, jak zapewniał go Brandon. Wkrótce po przyjeździe Holden, początkowo przekonany, że ma halucynacje albo zwidy, wywołane zażywanymi tabletami i ilością pitego alkoholu, odkrywa, że widziana przez niego na skraju lasu ludzka sylwetka to Lily, mieszkająca w okolicy dziewczyna.


"Cokolwiek to było, ledwie uchwyciłem to aparatem - ale coś tam było. Powiększyłem obraz jeszcze bardziej, ale nie dało się zobaczyć co to dokładnie jest - zdjęcie było rozmyte. Może kawałek białe tkaniny? Ciemne włosy?"


Sytuacja wyda się Holdenowi dość dziwna zważając na to, że jak zapewniał go przyjaciel, jedyne zabudowania w okolicy, to opuszczony szpital psychiatryczny, który został zamknięty wiele lat wcześniej.


Nasi bohaterowie, mimo, iż nie zdradzają na swój temat zbyt wielu szczegółów, tej drugiej osobie, zaczynają spędzać ze sobą czas, spacerując po lesie i odkrywając, że zaczyna ich łączyć coś niezwykłego. Lily, nie jest jednak świadoma, że Holden jest gwiazdą amerykańskiego futbolu, a mężczyzna nie ma bladego pojęcia, gdzie konkretnie mieszka dziewczyna. To jednak nie przeszkadza im rozwijać nowo rozpoczętej relacji.

Jeśli myślicie, że jest to typowa dla Mii książka, to muszę wyprowadzić was z błędu. Owszem jest eteryczna, romantyczna i taka do jakich przyzwyczaiła nas autorka, ale powiem szczerze, że Mia zaskakuję tą książką.

Uwierzycie, że cliffhanger (a przynajmniej ja tak uznałam to co się stało) pojawia się tutaj w samym środku książki? I jest to taki zwrot akcji, że musiałam cofnąć się jedną stronę, żeby przekonać się czy aby dobrze przeczytałam, to co przeczytałam.


Powiem tak - nie jest to najlepsza książka Mii, powiedziałabym, że znajdzie się tak pośrodku mojej listy książek jej autorstwa, ale nie zmienia jednak to faktu, że czytało się ją naprawdę ciekawie, zwłaszcza kiedy w połowie książki dostajemy taki zwrot - zwrot o 360 stopni, ba chyba nawet o 1000 stopni.

I właśnie za ten zwrot akcji w środku książki należy się Mii wielkie chapeau bas.


                             Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
          Wydawnictwu Otwartemu!