Ten weekend
zakończę prawdziwą bombą – książkową oczywiście. Wydawnictwo NieZwykłe jest
stosunkowo młode, a już zdążyło wydać kilka naprawdę niesamowitych pozycji. Dziś
kilka słów o książce, która będzie tego najlepszym przykładem. Wyznam wam, że
sama zdążyłam ją już przeczytać w oryginale kilka lat temu, zaraz po jej
zagranicznej premierze. Mowa o „Bang” autorstwa E.K. Blair. Mogę z ręką na
sercu przyznać, jak bardzo cieszę się, że mój pierwszy raz z tą książką, miałam
już za sobą, kiedy kilka dni temu sięgałam po polskie wydanie. Dlaczego? Bo nawet nie potrafię sobie wyobrazić, moich reakcji,
mojego szoku i wszystkich kotłujących się we mnie emocji, gdybym czytała ją
pierwszy raz dopiero teraz - w polskim wydaniu. Z jednej strony zazdroszczę
wszystkim, którzy przeczytają ją pierwszy raz dopiero teraz, ale z drugiej?
Współczuję – bo tego, co was czeka, nie da się opisać. Ale chyba jestem
masochistką – na pewno nią jestem, bo geniusz autorki i to co stworzyła
sprawił, że wprost nie mogłam się doczekać jak dostanę w swoje ręce nasze
rodzime wydanie „Bang”. Zapraszam zatem na recenzję geniuszu w czystej postaci
i mojego (pisze to z prawdziwą dumą) pierwszego patronatu medialnego.
Tytuł – „Bang"
(oryg.Bang)
Autor – E.K. Blair
Tłumaczenie – Marta Słońska
Wydawnictwo – NieZwykłe
Liczba stron – 400
Wydanie pierwsze – 2018
ISBN – 978-83-7889-665-4
Mawiają, że zemsta jest słodka.
Mawiają, że najlepiej smakuję na zimno. Mawiają, że w jej obliczu nie ma
miejsca na sumienie. A wy jak daleko bylibyście w stanie się posunąć, aby się
zemścić? Aby pomścić wasze krzywdy? Aby osoba odpowiedzialna za wasze piekło
otrzymała karę? Jak daleko?
Wyobraźcie sobie, że macie pięć
lat. Mieszkacie w ładnym domu. Wychowuję was samotnie ukochany tata. Jesteście
szczęśliwi. Aż któregoś dnia szczęście to zostaję wam w brutalny sposób
odebrane. Wasz ojciec trafia do więzienia, a wy od tej pory tułacie się po
rodzinach zastępczych. Dla kilkuletniej dziewczynki, utrata jedynej rodziny
jaką się znało, jedynego rodzica jakiego się miało i trafienie pod opiekę obcych ludzi, wydaje się
czymś strasznym, prawda? Ale Elizabeth nie miała pojęcia, że prawdziwe
przerażenie i prawdziwe piekło na ziemi, dopiero ją czeka. Kiedy w wieku ośmiu
lat nasza bohaterka trafia pod opiekę Bobbi i Carla Garrisonów nie przypuszcza,
że jej dzieciństwo właśnie się skończyło. A słowa takie jak miłość, opieka, bezpieczeństwo, niewinność już na zawsze miały zostać wymazane z jej słowika.
Pominę szczegóły celowo, abyście
na własnej skórze przekonali się, jak szokująca, mroczna i przerażająca fabuła
was czeka. Powiem tylko tyle – nie życzyłabym najgorszemu wrogowi tego, to co
spotkało Elizabeth w czasie jej kilkuletniego pobytu w domu Garrisonów.
Musiałam robić sobie przerwy w trakcie czytania tych fragmentów, bo to było dla
mnie naprawdę zbyt wiele. To ogromna zaleta tej historii – bo tylko genialny
autor stworzy coś, co sprawia, że dosłownie potrzebujesz odetchnąć.
Dorosła już Elizabeth prowadzi
dostanie życie. Obraca się w śmietance towarzyskiej Chicago. Ma bogatego,
przystojnego i kochającego ją do szaleństwa męża. Myślicie pewnie – to
wspaniale, skoro tak cierpiała, to teraz należy jej się od życia wszystko co
najlepsze. No cóż - nawet nie wiecie jak bardzo się mylicie.
Osoba którą kiedyś była Elizabeth już nie istnieje.
Dla wszystkich to Nina Vanderwal, żona biznesmena i potentata - Benneta
Vanderwala. Dystyngowana, chłodna, znana z ciętego języka. W jej żyłach nie
płynie krew, tylko trucizna, którą każdego dnia roztacza wokół siebie.
Dlaczego? Dla zemsty człowiek jest w stanie zrobić wiele. Elizabeth/Nina była
gotowa na każde poświęcenie.
Manipulacja, kłamstwa, fałszywa
tożsamość – wszystko byle zemścić się na jedynym człowieku od którego to
wszystko się zaczęło. Przez którego jako mała dziewczynka trafiła w sam środek
piekła. Który przyczynił się do tego, że jej ojciec przez jedno fałszywe
oskarżenie trafił do więzienia, a ona wylądowała tam, gdzie odebrano jej
dosłownie wszystko.
Kim jest ten człowiek? Jej mężem.
Znacie powiedzenie „Przyjaciół
trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej”? No cóż, nasza bohaterka swojego wroga
poślubiła – bo jej zemsta była dobrze zaplanowana, wszystko co robiła zbliżało
ją do celu. Elizabeth/Nina była koniem trojańskim w swoim własnym małżeństwie.
Zamierzała rozlać truciznę od środka.
„Sypiam z mężem od kilku lat, lecz konsekwentnie odmawiam sobie przyjemności, którą widzę w jego oczach. Dlaczego? Powiem wam dlaczego. Ponieważ go nienawidzę.
(…)
- Wyglądasz oszałamiająco, kiedy taka jesteś.- Jaka? – pytam łagodnie.- Zaspokojona
Idiota”
Nie spodziewała się jednak, że
jej twarde jak stal serce zostanie pokonane. Bo każdy plan - nawet ten najlepszy ma
jakiś słaby punkt. Czasem jest nim własne serce.
I jeśli myślicie, że serce naszej
bohaterki zmiękczył jej największy wróg, czyli mąż to się mylicie. Ale, aby
poznać tę tajemnicę, musicie sięgnąć po wspomnianą książkę.
Na okładce „Bang” widnieje napis
– AUTORKA BESTSELLERÓW NEW YORK TIMESA i wiecie co? Wcale mnie to nie dziwi. To
co stworzyła E.K. Blair jest tak genialne, tak mocne, tak szokujące, tak porywające,
że mogłabym bez końca zachwalać tą książkę. Absolutnie chylę czoła temu, że autorka
nie bała się wyłamać schematom i zdecydowała opowiedzieć tak brutalną
i wbijająca w fotel historię.
„Bang” to łamigłówka – każdy
element tam pasował, każde słowo było przemyślane. Myślę, że to najlepsza jak
dotąd książka wydana przez Wydawnictwo NieZwykłe. Dla mnie osobiście to jedna z najlepszych
książek jakie przeczytałam w tym roku, a może i w życiu?
A czy wspominałam już, że „Bang”
kończy się wielkim BANG! Dostajemy cliffhanger, który dosłownie sprawia, że
mamy ochotę błagać na kolanach, aby wydawnictwo jak najszybciej dało nam drugą
część serii Czarny Lotos.
Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłemu!