Półtora miesiąca. Tyle czasu minęło od ostatniej recenzji jaka się tutaj pojawiła. Nie będę owijać w bawełnę i powiem szczerze, że dopadł mnie jakiś czytelniczy i pisarski kryzys. Chyba pierwszy, tak poważny odkąd zaczęłam prowadzić blog. Dziś nastąpił jednak jakiś mały cud i poczułam, że chyba jestem w stanie coś dla was naskrobać. A że zaległych recenzji do napisania mam sporo, to na pierwszy ogień idzie "River" autorstwa brytyjskiej pisarki Samanthy Towle.
Tytuł – „River"
(oryg.River Wild)
Autor – Samantha Towle
Tłumaczenie - Anna Kuksinowicz
Wydawnictwo – NieZwykłe
Liczba stron – 294
Wydanie pierwsze – 2019
ISBN – 978-83-8178-088-9
Siedem lat temu Annie została żoną Neil'a Coombsa. Myślała, że los da jej wreszcie stabilność i własną rodzinę, której bardzo pragnęła biorąc pod uwagę jej własne, trudne dzieciństwo. Niestety życie dość szybko i brutalnie zweryfikowało rzeczywistość, która okazała się być przerażająca. Wspaniały mężczyzna sprzed ślubu okazał się być tylko złudzeniem, snem z którego przebudzenie nastąpiło wraz z założeniem na palec Annie obrączki.
Siedem lat to długi okres. Kiedy w grę wchodzi znęcanie, bicie, agresja, gwałty to o siedem lat piekła za dużo. Zapytacie zatem dlaczego Annie, jako ofiara przemocy nie zgłosiła tego na policję? Zgłosiła i … nic. Bo kiedy napastnikiem jest jednocześnie szanowany i poważany przez wszystkich miejscowy policjant, nie jest to już tak proste.
Kiedy jednak Annie odkrywa, że jest w ciąży wie, że ma tylko jedno wyjście. Nie pozwolić, aby jej dziecko dorastało w otoczeniu przemocy i agresji, którego sama była ofiarą przez ostatnie lata. Nasza bohaterka zdaję sobie doskonale sprawę, że polubowne odejście i rozwód nie wchodzą w grę, bo Neil nigdy jej na to nie pozwoli. Annie podejmuje zatem jedyną możliwą decyzję. Ucieka nie oglądając się na nic, zmieniając tożsamość i wygląd.
Annie nienawidziła upałów o czym jej mąż doskonale wiedział, dlatego ucieczka do słynącego z wysokich temperatur Teksasu była w pełni świadomym wyborem, bo to ostatnie miejsce w którym Neil będzie próbował jej szukać.
Canyon Lake ma być dla ciężarnej Carrie Ford nowym początkiem. Lepszym, a co najważniejsze bezpiecznym miejscem do życia dla niej i jej mającego się narodzić dziecka. Wynajęcie niewielkiego, ale przytulnego domu oraz znalezienie pracy jako kelnerka dały Carrie wiarę, że od teraz wszystko będzie tylko lepiej.
Ostatniego czego kobieta potrzebuje w swoim życiu to mężczyzna. Zwłaszcza, że jedyny przedstawiciel płci przeciwnej, który w jakikolwiek sposób przykuł jej uwagę to sąsiad mieszkający w domu obok. Humorzasty, arogancki, niemiły - właśnie od takiej strony Carrie miała szansę poznać Rivera w ciągu kilku incydentów jakie między nimi zaszły. Pomimo zachowania mężczyzny, Carrie zdążyła jednak coś dostrzec. Za maską samotnika i dupka kryło się coś jeszcze. Ból? Smutek? Strach? Rzeczy, które Carrie dobrze zna z doświadczenia. Aż za dobrze.
Czy dwoje ludzi skrywających przed sobą tajemnice jest w stanie zbudować relację na fundamentach, które są tak kruche że w każdej chwili mogą się zawalić?
"River" Samanthy Towle nie jest pierwszą książką autorki, którą miałam okazję przeczytać i dla was zrecenzować, ale zdecydowanie jest tą, o której będę długo pamiętać. Jestem fanką dobrze napisanych romansów - takich w których bohaterowie nie są infantylni, a emocje chwytają mnie za serce. Nieczęsto zdarza się, że w tego typu książkach autor porusza ważne społecznie aspekty. Tak właśnie stało się jednak w przypadku tej historii. Tutaj Samantha dotknęła aż dwóch ważnych tematów, o których dowiadujemy się już na samym początku lektury. Pisanie o przemocy domowej i wykorzystywaniu seksualnym nieletnich zapewne nie było dla autorki łatwe. Czytanie o tym nie było łatwe dla mnie i nie będzie też dla was. "River" jest jednak książką, którą polecę z czystym sercem każdemu. Piękna i bolesna opowieść, ale z ogromnym przesłaniem.
Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłemu!
Wydawnictwu NieZwykłemu!