Miałam ostatnio jakiś
recenzencki zastój, ale to nie znaczy, że nic nie przeczytałam –
wręcz przeciwnie, czytałam i to sporo. Po prostu były to głównie
zagraniczne nowości na które bardzo czekałam. Dziś przybywam do
was z recenzją książki, która swoją premierę miała na początku tego miesiąca. „Nagą prawdę” autorstwa Vi Keeland miałam
okazję przeczytać dwa lata temu przy okazji jej zagranicznej premiery,
ale to jedna z tych historii do których z przyjemnością wróciłam
w polskim wydaniu.
Tytuł – „Naga prawda"
(oryg.The Naked Truth)
Autor – Vi Keeland
Tłumaczenie - Grzegorz Gołębski
Wydawnictwo – Kobiece
Liczba stron – 392
Wydanie pierwsze – 2020
ISBN – 978-83-6652-049-3
Główną bohaterką
historii jest Layla Hutton, która na co dzień pracuje jako prawnik
w nowojorskiej kancelarii Latham & Pittman. W życiu prywatnym
spotyka się z Oliverem - kolegą z pracy, który choć jest inteligentny, przystojny i ma świetną pracę to jednak nie można powiedzieć, aby ich relacja wywoływała u Layli fajerwerki.
Pewnego dnia nasza
bohaterka zostaje poproszona przez swojego szefa o przedstawienie prezentacji dla nowego klienta. Mimo, iż kobieta na
przygotowanie się do spotkania miała zaledwie kilka godzin i nie wiedziała
zbyt wiele o firmie inwestorskiej przed któtą miała mieć wystąpienie, to Layla chciała zrobić dobre wrażenie na szefostwu
kancelarii. Nie wiedziała jednak, że kiedy otworzy drzwi do sali
konferencyjnej jej oczom ukaże się widok, który kiedyś
powodował u niej przyspieszone bicie serca - osobę, którą kiedyś poznała
w dość specyficznych okolicznościach, a przede wszystkim osobę, która ją
zwyczajnie okłamała.
"Sarah Dursh, członkini zarządu, wyszła mi naprzeciw, gdy zmierzałam do sali konferencyjnej.
- Gotowa? – zapytała
- Na tyle, na ile mogę, nie wiedząc za wiele o kliencie.Zmarszczyła brwi.
– Jak to, nie znasz klienta?
– Mam jedynie podstawowe informacje, jednak pełny prospekt nie był jeszcze dostępny, więc nie wiem za wiele o głównych graczach. Czuję się odrobinę nieprzygotowana.– Ale przecież pracowałaś już wcześniej z ich dyrektorem generalnym. – Pokręciła głową. – Zażyczył sobie, żebyś to ty przeprowadziła prezentację.
– Serio? Nie miałam pojęcia. Kto to jest?
Dotarłyśmy właśnie do szklanych drzwi prowadzących do sali konferencyjnej. (...)
Nie skojarzyłam też od razu, gdy Sarah dodała:
– Oto on, pan Westbrook. To on zażyczył sobie, żebyś poprowadziła spotkanie i prezentację. Ponieważ ręce miałam zajęte piramidą złożoną z akt, laptopa i kubka kawy ze Starbucksa, Sarah otworzyła mi drzwi i przepuściła mnie przodem.
Zdążyłam zrobić dwa kroki, nim mężczyzna rozmawiający z Pittmanem obrócił się do mnie twarzą. I wtedy nagle wszystko się posypało. Dosłownie.
Zamarłam.
Sarah, która szła tuż za mną, wpadła na mnie, wytrącając mi z rąk stertę akt. Pochyliłam się, by je złapać, co spowodowało zachwianie się kubka z kawą. Chwyciłam go i ścisnęłam. Wieczko odskoczyło, a cała zawartość wylała się na dywan.
Udało mi się ocalić jedynie laptop.
Zanim byłam w stanie się pozbierać i odzyskać równowagę, poczułam na łokciu uścisk silnej dłoni. Klient przykucnął przede mną, a ja wybałuszyłam na niego oczy.
Nie byłam w stanie w to uwierzyć. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Bliskość jego twarzy zaparła mi dech w piersi. Serce zaczęło mi walić jak szalone; nie próbowałam nawet pozbierać akt ani ogarnąć rozlanej kawy.
Nadal trzymając mnie za łokieć, wyciągnął do mnie drugą dłoń.
– Dobrze cię znowu widzieć, Piegusku".
Dwa lata wcześniej Layla
złamała tajemnicę zawodową, kiedy doniosła policji na swojego
klienta, który molestował własną żonę. W ramach kary musiała
odpracować 200 godzin prac społecznych jako wolontariat w więzieniu w
Otisville, które było zakładem o lekkim rygorze w którym
przebywali więźniowie skazani m.in. za przestępstwa finansowe. Tam
też poznała Graysona Westbrooka, koordynatora zajęć, które Layla
miała prowadzić dla skazanych – skazanych do których zaliczał
się także sam mężczyzna. Te kilka miesięcy podczas których
nasza bohaterka uczyła w więzieniu wystarczyły, aby ona i Gray
zwykłymi rozmowami przed zajęciami zbliżyli się do siebie na stopie
emocjonalnej. Nawet kiedy wolontariat Layli się zakończył, ona
dalej odwiedzała mężczyznę w więzieniu. Aż do dnia w którym przypadkowo odkryła, że Gray coś jednak przed nią zataił.
Ostatnie, na co Layla ma
teraz ochotę i siłę to praca z Graysonem w roli jej nowego
klienta. Choć prawniczka daje mu jasno do zrozumienia, żeby
poszukał sobie innej kancelarii dla swojej firmy, ten jednak stawia
sprawę jasno. Prosi o drugą szansę, o możliwość wytłumaczenia
się z zatajenia przed dnią pewnego faktu, który spowodował, że
Layla nagle przestała go odwiedzać i odpisywać na listy.
Mawiają, ze serce nie
sługa i każdy zasługuje na drugą szansę.
Czy jednak Layla
zaryzykuje złamaniem swojego serca kolejny
raz?
Co się stanie, kiedy podczas gdy relacja Graysona i Layli zacznie się uzdrawiać i zmierzać w dobrym
kierunku, nagle w ich życie z impetem wtargnie ktoś z przeszłości Graya,
ktoś przez kogo trafił on do więzienia i spędził tam niesłusznie
trzy lata.
„Naga prawda” to
książka, która zdecydowanie zachwyci wszystkich fanów twórczości
Vi Keeland, jak również tych dla których będzie to pierwsze
spotkanie z jej piórem. Historia Layli i Graysona to świetna
lekcja tego, że każdy zasługuje na drugą szansę. Książka jest napisana lekkim oraz przystępnym językiem, a jednocześnie nie
jest nudna i w żaden sposób nie przytłacza czytelnika.
Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Kobiecemu!
Wydawnictwu Kobiecemu!