Należę do osób, które boją się sięgnąć po kolejną książkę danego autora, jeśli pierwsze spotkanie z jego twórczością nie skończyło się dobrze. Jestem świadoma, że pióro Amo Jones jest bardzo lubiane zarówno w Polsce jak i zagranicą, jednak kiedy kilka lat temu przeczytałam „Srebrnego łabędzia” stwierdziłam, że ta historia jest zwyczajnie zła – kiepska fabuła, bohaterowie bez polotu i język, który kompletnie mnie nie przekonał. Dlatego też decyzję o przeczytaniu "Manika" podejmowałam ze sporym strachem bojąc się, że stracę dzień lub dwa czytając coś, co zwyczajnie po raz kolejny mnie rozczaruje. Jaki był tego efekt?
Tytuł – „Manik"
(oryg. Manik)
Autor – Amo Jones
Tłumaczenie - Monika Wiśniewska
Wydawnictwo – Kobiece
Liczba stron – 368
Wydanie pierwsze – 2021
ISBN – 978-83-6689-007-7
Główną bohaterką historii jest Beatrice Kennedy, która od ósmego roku życia mieszkała w amerykańskim stanie Pensylwania, gdzie przeprowadziła się z Australii, aby móc zamieszkać z dziadkami po tragicznej śmierci własnych rodziców, którzy zginęli w pożarze. Kiedy w dniu ukończenia przez naszą bohaterkę studiów umarł jej dziadek, Beatrice postanowiła wyjechać, nie chcąc żyć w miejscu, które będzie jej się kojarzyć z odejściem ukochanego Papi. W związku z tym, że dziewczyna nie należała do osób, które lubią życiową stagnację postanowiła podróżować, nigdy nie pozostając w jednym miejscu na dłużej. Jednak po roku życia w drodze zdecydowała, że na jakiś czas zamieszka w Nowym Orleanie, który o dziwo jej się spodobał, a gdzie od kilku miesięcy pracowała jako barmanka.
Beatrice nie przewidziała, że jedna z pozoru zwyczajna zmiana w pracy zakończy się... jej porwaniem. Bo kiedy w ciemnej uliczce jesteś świadkiem czegoś, czego nie powinnaś była zobaczyć, świadomość tego, że sama nagle stanęłaś oko w oko z zagrożeniem, uderza w ciebie w prędkością światła. Zwłaszcza kiedy w jednym z mężczyzn rozpoznajesz bawiącego się wcześniej w barze najpopularniejszego i najlepszego muzyka sceny rapu Aerona Romanova-Reeda vel Manika, będącego jednocześnie, co nie jest wcale tajemnicą poliszynela... syna szefa rosyjskiej Bratvy Vladimira Romanova.
Dziewczyna jako naoczny świadek egzekucji zostaję na polecenie ojca Aerona siłą wepchnięta przez naszego bohatera do limuzyny i zawieziona do jego rezydencji, gdzie mężczyzna zamyka ją w piwnicy. Czy naszą bohaterkę czeka los podobny do tego, jaki spotkał martwego człowieka, którego egzekucji była świadkiem przed barem? I dlaczego nie zabili jej od razu?
- Zamierzacie mnie zabić?
Nie odpowiada, więc odwracam głowę, aby na niego spojrzeć.
Patrzy na mnie. Jak ktoś tak dojmująco piękny może mieć tak mroczną duszę? A może tak to właśnie działa, może ci o najpiękniejszych twarzach skrywają najmroczniejsze tajemnice.
(…)
- Kyle będzie wiedział, że coś się stało. - mówię cicho, obserwując mijane drzewa.
Telefon Manika pika, sygnalizując nadejście wiadomości. Kątem oka widzę, że na jego twarzy pojawia się krzywy uśmiech.
- Naprawdę? Bo, Beatrice Kennedy, wygląda na to, że sporo podróżujesz i nie masz żadnych żyjących krewnych.
Przełykam nerwowo ślinę.
W końcu na mnie patrzy. Oczy mu ciemnieją.
- No więc zabiorę cię tam, gdzie będę miał, kurwa, ochotę.
Pomysł na wykreowanie męskiego bohatera będącego jednocześnie seksownym i utalentowanym raperem za dnia oraz niebezpiecznym członkiem mafii nocą uważam za bardzo udany. Sama mam słabość do książkowych postaci związanych z muzyką, więc ten wątek bardzo przypadł mi do gustu.
W historiach typu „Manik” w których pojawia się element porwania kobiety przez protagonistę książki, zawsze mam obiekcje co do tego, jak łatwo główna bohaterka zaczyna myśleć „majtkami”, a nie głową. Niestety tu także zostało to w ten sposób przedstawione – seksowny porywacz i bum... już jej nie przeszkadza trzymanie w piwnicy. Jeśli autor decyduje się na taką fabułę to życzyłabym sobie, aby opór bohaterki trwał dłużej niż tych przysłowiowych kilkanaście stron, bo choć rozumiem, że to fikcja, to wolałabym żeby była przedstawiona w bardziej realistyczny i przekonujący sposób. Żadna z nas w przypadku uprowadzenia, chyba nie skupiałaby się na tym, jak przystojny jest porywacz. A może się mylę?
Najbardziej w całej książce podobał mi się plot-twist, który zaserwowała nam Amo Jones. Nie spojlerując powiem tylko tyle, że tajemnice które zaczną wychodzić na światło dzienne wywrócą rzeczywistość Beatrice do góry nogami. Tak bywa, kiedy całe twoje życie okazuję się jednym wielkim kłamstwem.
W ogólnej ocenie uważam, że „Manik” jest dużą lepszą historią niż moje pierwsze spotkanie z Jones w „Srebrnym łabędziu”. Przede wszystkim lepiej napisaną pod względem językowym, a i fabuła została ciekawiej przedstawiona, a bohaterowie pokazani w mniej irytujący (przynajmniej mnie) sposób. Warto też wspomnieć, że w książce jest pewna scena erotyczna, która podejrzewam u niektórych może przekroczyć jakąś granicę, ale dla mnie była bardzo HOT.
Poza tym okładka książki zdecydowanie przyciąga uwagę czytelnika i śmiem twierdzić, że zarówno polska jak i zagraniczna grafika są na równym wysokim poziomie pod względem estetyki i szczegółów.
Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Kobiecemu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz