Laura Kneidl to autorka, która skradła moje w lipcu, kiedy miałam okazję przeczytać i zrecenzować książkę „Someone New”. Tak pięknej, poruszającej oraz zmuszającej do refleksji historii dawno nie miałam przyjemności przeczytać. Z niecierpliwością wyczekiwałam zatem drugiej części cyklu Someone, w którym główny prym wiodą postaci, które czytelnik miał już okazję poznać w poprzednim tomie. Czy autorce udało się utrzymać poziom pierwszej książki? Przekonajmy się.
Tytuł – „Someone Else"
(oryg.Someone Else)
Autor – Laura Kneidl
Tłumaczenie - Joanna Grzelak
Wydawnictwo – Jaguar
Liczba stron – 392
Wydanie pierwsze – 2020
ISBN – 978-83-7686-907-0
Głównymi bohaterami „Someone Else” są Cassie i Auri, współlokatorzy Juliana – głównego bohatera „Someone New”. Po tym jak Julian wyprowadził się z ich wspólnego mieszkania, aby zamieszkać z Micah, Cassie i Auri zostali sami - choć nie palili się do znalezienia nowej osoby na miejsce chłopaka.
Cassandra King to dziewczyna, która kocha kino i książki. Na co dzień uczęszcza na wszystkie kursy związane z literaturą do Mayfield College. Nasza bohaterka to domatorka, która wolny czas woli spędzać między stronami ukochanych powieści fantastycznych, albo przed ekranem telewizora oglądając m.in. ulubionego „Władcę pierścieni”, zamiast imprezować jak większość studentów. Cassie od dwóch lat dzieli mieszkanie z Mauricem Remingtonem – towarzyskim studentem projektowania graficznego, który jest także zawodnikiem uniwersyteckiej drużyny futbolowej.
Jeśli podejrzewacie, że jak w większości książek new adult bywa, współlokatorzy płci przeciwnej są tutaj zaciętymi wrogami, to jesteście w ogromnym błędzie. Cassie i Auri są najlepszymi przyjaciółmi, którzy świetnie się dogadują, a co najważniejsze - mają podobne zainteresowania.
Pomimo kilku dwuznacznych sytuacji nasi bohaterowie nie wychodzą poza strefę przyjaźni, choć nawet ich wspólna przyjaciółka Micah widzi, że byliby świetną parą. Jednak zarówno dla Cassie jak i Auriego przyjaźń jest na tyle ważna, że oboje zwyczajnie się boją, że jakikolwiek głębszy krok do przodu w ich relacji mógłby ją po prostu zniszczyć, gdyby im nie wyszło.
Czy jednak nie jest tak, że czasami najlepsze związki to te, które zaczynały się od przyjaźni?
Już po raz kolejny widzę, że Laura Kneidl nie boi się podejmować trudnych tematów w swoich książkach. W „Someone New” był to transseksualizm, tutaj jest to dyskryminacja rasowa. Temat, który ostatnio jest na pierwszych stronach gazet i mediów. Temat ważny, obok którego nie można przejść obojętnie, bo on istnieje i dotyka dużą część społeczeństwa.
Główny bohater „Someone Else” jest czarnoskóry, a autorka w kilku sytuacjach pokazuje, jak taka osoba traktowana jest przez niektórych, nawet w żartach padających z ust kolegów. Co istotne, Laura Kneidl zwróciła w tej historii uwagę także na to, w jak nieprzychylny sposób niektórzy ludzie patrzą na czarnoskórego mężczyznę i białą kobietę razem. To straszne z jakimi uprzedzeniami i śmiem twierdzić obrzydzeniem uznają taką relację czy to przyjaźni czy związku między osobami o odmiennych kolorach skóry.
"Rozłożyłam nasze ręczniki, a Auri nadmuchał materac zabrany z domu.
Wokół nas ludzie leżeli na słońcu. Dzieci budowały zamki z piasku, gdzieś grała muzyka, kilka metrów dalej młodzi ludzie rozgrywali mecz siatkówki przy rozpiętej siatce. W oddali po jeziorze pływały łódki. Matki pluskały się z małymi dziećmi w płytkiej wodzie przy brzegu, a jakaś rasistowska starsza para gapiła się na Auriego. Nawet nie starali się ukrywać trujących spojrzeń. Gapili się na nas z wykrzywionymi z obrzydzenia twarzami i wymieniali cicho jakieś uwagi, których wprawdzie nie słyszałam, ale za to tym wyraźniej czułam ich jad.
Kiedy na karku poczułam zimną wściekłość, jak zawsze, gdy zdarzały się takie rzeczy, a zdarzały się za często, moje dłonie same zacisnęły się z pięści. wstałam, choć nie wiedziałam, co dokładnie chcę powiedzieć. Sposób, w jaki ci obcy ludzie przypatrywali się Auriemu, był nie do zaakceptowania. Tak jakby samym swoim istnieniem popełniał jakieś przestępstwo.
- Nie.
Spojrzałam na Auriego. Najwyraźniej jego uwadze nie uszły spojrzenia tego małżeństwa, ale nie chciałam, żeby je zobaczył. nie powinien stykać się z czymś takim.
- Ale... - zaczęłam.
- Odpuść - przerwał mi.
(...)
- Jak możesz być taki opanowany?
Auri westchnął i znów odwrócił głowę w moim kierunku.
- A co twoim zdaniem powinienem zrobić, Cassie? Tez się na nich gapić krzywym wzrokiem? Może mam podejść i zrobić im awanturę, która zepsuje mi cały dzień, tylko dlatego, że dwoje idiotów ma ze mną jakiś problem? Nie mam mowy. (...)
- To nie fair.
- Wiem, ale po prostu ludzie nie są warci zachodu."
To co również uważam za duży plus książki to fakt, że autorka zwróciła uwagę na stereotypy dotyczące sportowców. Chodzi konkretnie o to, że zazwyczaj są oni uważani za mięśniaków dla których nauka nie jest priorytetem i na próżno ich szukać z książką w dłoni. Auri jest fanem literatury fantastycznej i cosplay tak samo jak główna bohaterka, aczkolwiek wstydzi się on przyznać do swojej pasji przed kolegami z drużyny z obawy przed wyśmianiem i ocenianiem.
Czy to nie straszne, że kto musi ukrywać to co kocha, bo zwyczajnie boi się krytyki najbliższego otoczenia?
„Someone Else” może nie przebiło spektakularnie „Someone New”, ale zdecydowanie warto sięgnąć po historię Cassie i Auriego, aby zobaczyć jak autorka poradziła sobie z kwestią dyskryminacji rasowej i stereotypami.
Czytałam i bardzo mi się podobało! Z niecierpliwością czekam na kolejny tom :)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo dobrego czytałam o tej serii i mam na nią coraz większą ochotę.
OdpowiedzUsuń