sobota, 19 sierpnia 2017

#3 "Down shift.Bez hamulców" - K. Bromberg

Muszę być z wami szczera i przyznać, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, aby ta recenzja była jak najbardziej obiektywna (jak każda zresztą). Ale czy można zachować pełny obiektywizm, kiedy w twoje ręce trafia kolejna i zarazem ostatnia część serii, która całkowicie i na zawsze skradła twoje serce oraz zdrowy rozsądek, a na dodatek jest tą do której najczęściej wracasz, a jej fragmenty znasz na pamięć? Przekonajcie się sami czy „Down shift” jest idealnym zwieńczeniem serii „Driven” jaki mogła nam dać Kristy Bromberg.
                                                                       

Tytuł – „Down shift.Bez hamulców”
(oryg.Down shift)
Autor – K. Bromberg
Tłumaczenie – Grzegorz Rejs
Wydawnictwo – Helion/Editio Red
Liczba stron – 432
Wydanie pierwsze – 2017
ISBN – 978-83-2833-140-2


„Down shift” skupia się na postaci Zandera Donavana, którego mieliśmy okazję poznać już w pierwszym tomie serii jako cichego i wyalienowanego chłopca, mieszkającego w domu dla sierot w którym pracowała Rylee. Teraz ten cichy kilkulatek jest już dorosłym mężczyzną, który tak jak jego przybrany ojciec zawodowo ściga się na torze.

Emocjonalny prolog będący w dużej mierze rozmową Zandera i Coltona daje nam solidny wstęp do całej historii. Zander przez swoje zachowanie i brak profesjonalizmu traci sponsorów, a tym samym miejsce w zespole wyścigowym. Co się stało,  że „złoty chłopiec” na torze nagle zaczął imprezować, olewać treningi i własną rodzinę? Tajemnicze pudełko, które otrzymał kilka tygodni wcześniej, a którego zawartość wywróciła jego świat o 180 stopni i na nowo otworzyła ból przeszłości i wspomnienia z dzieciństwa o których Zander wolałby zapomnieć. Teraz zmuszony poukładać wszystko w swojej głowie i zastanowić się nad tym czego się dowiedział, a o czym nie miał pojęcia, wyjeżdża do PineRidge, gdzie zatrzymuje się w domku, który użyczył mu jego przyjaciel Smitty w zamian za obietnicę jego wyremontowania.



„Potrzebuję czegoś, czegokolwiek, by to skończyć. Powstrzymać ból, skończyć zamęt. Sprawić by przeszłość przestała odciskać piętno na mojej przyszłości. By wyprzeć prawdę”.


Jak się okazuję Zander nie jest jedynym, który szuka spokoju w nadmorskiej miejscowości, ponieważ tuż po przyjeździe natyka się na młodą kobietę, której żona Smitty’ego i jednocześnie przyjaciółka jej zmarłej matki pozwoliła zatrzymać się w ich domu w trakcie nieobecności pary. Zarówno Zander jak i Getty szukali samotni, a sytuacja zmusiła ich do zostania współlokatorami.




- „Ja tu mieszkam i ja tu zadaje pytania (...) 
- Racja, zapomniałem. To ty tutaj zadajesz pytania.          Mając na sobie ręcznik, podkolanówki i wymachując             wściekle tą niby szpadą".


Wraz z kolejnymi stronami książki dowiadujemy się, że podczas gdy dla Zandera pobyt w PineRidge jest ucieczką przed bolesną prawdą ukrytą w pudełku, to dla Getty jest to odcięcie się o przeszłości, małżeństwa oraz rozwodu które ją emocjonalnie zniszczyły i ojca traktującego ją jak lalkę, którą można sterować, krytykować i poniewierać.

Czy wspólne mieszkanie pomoże obojgu uporać się z demonami i obudzi w nich uczucia przed którymi tak się wzbraniają? Przekonajcie się sami chwytając „Down shift”, ale ja wiem jedno - Kristy zdecydowanie nie zawiodła tą historią, a uwiodła słowami i emocjami.



Na koniec kilka słów ode mnie. Nie sposób nie odczuć smutku i żalu, że to już koniec całej serii „Driven”. Chyba żaden cykl książkowy nie wywołał we mnie tylu różnych emocji, co historia stworzona przez Kristy Bromberg. Płakałam i śmiałam się z bohaterami, odczuwałam wraz z nimi ich ból oraz bezsilność kiedy dowiadywałam się o trudnej przeszłości i tym z czym musieli się mierzyć. Na nic by to jednak było, gdyby nie sposób w jaki autorka nam to zaserwowała. Bromberg umie posługiwać się słowami, trafia w ten najczulszy punkt u czytelnika i sprawia, że każda napisana przez nią strona stanowi niesamowity ładunek emocjonalny!        


5 komentarzy:

  1. Jestem na początku trylogii Driven, ale na pewno sięgnę po tomy kontynuacji. Świetna seria.

    Pozdrawiam,
    mariadoeseverything.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah, czytałam to już tak dawno że nie pamietam. :P Żartuje, historie pamiętam bo Zander jest świetny, ale trzy pierwsze tomy serii dalej czekaja na swoja kolej. :D
    (powieksz troszke te cytaty, bo ja ślepa w okularach musialam sie przybliżyć do kompa żeby je zobaczyć.)

    Podrugiejstronieokładki

    OdpowiedzUsuń
  3. Driven to jedna z moich ukochanych serii a historia dorosłego Zandera była jej idealnym dopełnieniem.
    Bardzo dobra recenzja.
    Pozdrawiam i zostaję na dłużej:)
    Michalinowe Buki

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa recenzja! zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki :D
    Pozdrawiam!
    https://bookawayoflife16.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam mieszane uczucia odnośnie tej serii - z jednej strony bym po nią sięgnęła (chociażby dlatego, że polecasz) a z drugiej te okładki wydają mi się tak tandetne... Odpychają mnie. Szkoda, że nie zrobili czegoś bardziej uniwersalnego :) Wiem, że jest dużo amatorek tego typu okładek - ja niestety do nich nie należę.

    Pozdrawiam,
    Natalia

    OdpowiedzUsuń