czwartek, 17 sierpnia 2017

#2 "Bezmyślna" - S.C. Stephens

Czy mieliście czasem nieodpartą ochotę, aby walnąć główną bohaterkę książki wszystkim, co macie pod ręką? Patelnią, krzesłem, torebką? Nie? Tak? Jeśli ciekawi was jakie to uczucie, to radzę wam sięgnąć po cykl „Bezmyślna” autorstwa S.C. Stephens. Jak to często w moim przypadku bywa, pozycję tę pierwszy raz przeczytałam w języku angielskim, zanim Wydawnictwo Akurat zdecydowało się na jej wydanie w Polsce. I wiecie co stanowi największą ironię tej całej sytuacji? Cała trylogia znajduję się w ścisłej czołówce moich ulubionych serii, a główny męski bohater jest jednym z moich tzw. bookboyfriend!



        

                               
                          
Tytuł – „Bezmyślna” (oryg.Thoughtless)
Autor – S.C. Stephens
Tłumaczenie – Joanna Grabarek
Wydawnictwo – Akurat
Liczba stron – 672
Wydanie pierwsze – 2014
ISBN – 978-83-7758-622-8



„Bezmyślna” to pierwsza część trylogii, która wyszła spod pióra amerykańskiej pisarki S.C. Stephens. Główną bohaterką książki jest Kiera, młoda dwudziestokilkuletnia dziewczyna, która wraz ze swoim chłopakiem Dennym przeprowadza się do Seattle, ponieważ dostaje on tam staż w dużej agencji reklamowej. Para tymczasowo ma zamieszkać u Kellana – wokalisty zespołu rockowego D-Bags, który jednocześnie jest przyjacielem Denny’ego z dzieciństwa. Wszystko układa się po myśli naszych bohaterów: Kiera dostaje pracę jako kelnerka w barze w którym grywa zespół Kellana, wkrótce ma zacząć studia, a Denny jest zachwycony stażem w agencji. Niestety sielanka szybko się kończy i po niedługim czasie para zmuszona jest do kilkumiesięcznej rozłąki, która pozostawia Kierę osamotnioną w nowym mieście. Z pomocą przychodzi jej Kellan. Jego osoba pomaga Kierze poradzić sobie z wyobcowaniem i tęsknotą za Dennym. Kiedy jednak samotność daje się dziewczynie coraz bardziej we znaki, relacje z Kellanem nabierają na intensywności, aż do pewnej nocy i zbyt dużej ilości alkoholu, gdy wszystko się zmienia i nic już nie będzie takie jak dawniej w życiu całej trójki bohaterów.


Zacznę od kilku uwag od strony technicznej. Książka liczy prawie 700 stron, ale w żaden sposób się tego nie odczuwa, bo czyta się ją z zapartym tchem. Jako wzrokowiec, przywiązuje sporą uwagę do okładek, które aby zachęcić do przeczytania powinny przyciągać nasz wzrok, mieć w sobie to coś. Niestety właśnie to stanowi o jednej, jedynej wadzie jeśli chodzi o polskie wydanie, bo w przypadku „Bezmyślnej” jest ona po prostu dla mnie zbyt sztuczna i nijaka. Ginie pośród innych, podobnych propozycji na książkowej półce w księgarni i gdybym miała ją kupić patrząc tylko na zewnętrzny wygląd na pewno bym po nią nie sięgnęła, a ta książka naprawdę zasługuje na wszystko co najlepsze, proporcjonalnie do świetnej historii w środku.
        

Wracając do tego co najważniejsze, czyli samej treści. Kiera jest chyba najbardziej samolubną, niezdecydowaną i irytującą bohaterką z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia i piszę to z pełną świadomością. Bawi się uczuciami zarówno swojego chłopaka jak i Kellana. W większości sytuacji miałam ochotę walnąć Kierę w głowę za jej niedojrzałe decyzje oraz zachowanie. Raniła swojego chłopaka, którego zdradzała oraz krzywdziła Kellana z którym zdradzała, a który się w niej zakochał. Kiera zdecydowanie jest na mojej czarnej liście najbardziej negatywnych bohaterek literatury współczesnych romansów.

„To jest nasza gra... w tę i we w tę, bez końca. Chcesz mnie, chcesz jego. Kochasz mnie, kochasz jego. Lubisz mnie, nienawidzisz mnie. Chcesz mnie, nie chcesz mnie, kochasz mnie i zostawiasz mnie.

Co do głównych męskich postaci to też można doszukać się w nich negatywnych cech. Kiera wywróciła swoje życie do góry nogami, kiedy dla Denny’ego przeprowadziła się do Seattle, ale nie minęła chwila, a ten bez konsultacji z nią przyjął propozycję awansu i wyjazdu do innego miasta. Jaki chłopak tak robi? Co do Kellana to wkurzał mnie tym, że dawał sobą tak żonglować, a co najgorsze zdradził swojego najlepszego przyjaciela idąc do łóżka z jego dziewczyną. Świetny przyjaciel, nie ma co.


Ale, chwila moment. Przecież na początku napisałam, że to jedna z moich ulubionych trylogii. Więc jak to się stało?


EMOCJE, EMOCJE, I JESZCZE RAZ EMOCJE!


Cała seria to jeden wielki ich wulkan, a czytając trylogię czułam się jak na najlepszym na świecie rollercoasterze. To co S.C. Stephens wyprawiała z moim sercem powinno być zakazane! Płakałam kiedy dowiedziałam się o strasznym dzieciństwie Kellana, krzyczałam kiedy Kiera bawiła się uczuciami obu mężczyzn, śmiałam się z żartów członków zespołu D-Bags, a zwłaszcza perkusisty i to tylko niewielka część tego co zaznacie czytając tą serię. Tak więc jeśli macie ochotę na świetny romans z trójkątem miłosnym w tle i zespołem rockowym na deser, to z czystym sercem polecam!

„Nasza wspólna historia jest jednym wielkim chaosem pokręconych emocji, zazdrości, komplikacji, wzajemnego torturowania się...

3 komentarze:

  1. Nigdy nie słyszałam o tej trylogii. Twoje pierwsze słowa w ogole nie zachęcają po sięgniecie po te książki. Okropna okładka, irytujący bohaterowie i jeszcze trojkat miłosny, istna tragedia. Rozumiem, że książka to huśtawka emocji, ale chyba nie sięgnę po nią, mimo, że uwielbiam kiedy któraś z postaci zajmuje się muzyką.

    Pozdrawiam
    mariadoeseverything.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie słyszałam o tej książce, ale jak najbardziej wpada w moje gusta, chętnie ją przeczytam, jeśli tylko będę miała jakąś okazję :)

    pozdrawiam!
    http://sunreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś mnie ciągnęło do tej książki, chyba przyszedł czas, żeby ją przeczytać ♡

    Goszaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń