piątek, 6 października 2017

#11 "Ladies Man" - Katy Evans


Na dobry początek weekendu przybywam do Was z recenzją pierwszej książki jaką otrzymałam od Wydawnictwa Kobiecego w ramach współpracy recenzenckiej a która wczoraj miała swoją premierę. Tym razem skusiłam się na pozycję, która wyszła spod pióra amerykańskiej autorki Katy Evans, a mianowicie „Ladies Man”. Nie było to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, ale czy było udane? Przekonacie się sami po lekturze mojej recenzji do której już teraz zapraszam.


         



Tytuł – „Ladies Man”
(oryg.Ladies Man)
Autor – Katy Evans
Tłumaczenie – Monika Wiśniewska
Wydawnictwo – Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron – 376
Wydanie pierwsze – 2017
ISBN – 978-83-6574-017-5


Ci z Was, którzy czytali serię „Manwhore” autorstwa Katy, przy okazji lektury „Ladies Man” mają okazję powrotu do swoich ulubionych bohaterów m.in. Malcolma i Rachel, ale główna fabuła w tym przypadku skupia się wokół Giny Wylde, czyli najlepszej przyjaciółki Rachel oraz Tahoe Rotha będącego z kolei najlepszym kumplem Malcolma. Niech się jednak nie martwią Ci, którzy nie czytali serii „Manwhore” ponieważ „Ladies Man” można spokojnie czytać  jako samodzielną książkę.

Gina to dziewczyna, która zdradzona i oszukana przez chłopaka, przysięgła sobie, że nigdy więcej nie dopuści do tego, aby jakikolwiek mężczyzna znów z niej zadrwił. Na co dzień zawodowo zajmuję się sprzedażą kosmetyków oraz dorabianiem jako makijażystka, która sama nie pozwala, aby ktoś inny zobaczył ją bez makijażu, który stanowi dla niej swego rodzaju tarczę ochronną za którą może się ukryć.


"Makijaż to z całą pewnością moja tarcza ochronna, maska dzięki której czuję się silna, ładna i taka jaką chcę"


Nasza bohaterka wraz ze swoją koleżanką udają się do klubu gdzie odbywa się impreza z okazji dwudziestych szóstych urodzin jej najlepszego przyjaciela, którym jest . . . uwaga, uwaga sam Tahoe. Plan Giny jest prosty: znaleźć solenizanta, złożyć mu życzenia i dać prezent. Jaki? Jedną niezobowiązującą noc z nią samą, aby wreszcie mogła wyrzucić go raz na zawsze ze swoich nieprzyzwoitych myśli.

Ale co się stanie kiedy największy playboy w mieście, który na co dzień otacza się mnóstwem kobiet, odmawia? No cóż, Gina zaskoczona odrzuceniem swojej propozycji postanawia, że nie da łatwo za wygraną w kwestii przygody na jedną noc i wraca do domu z nową poznanym w klubie Trentem, który okazuję się być naprawdę miły, a po niedługim czasie ku zaskoczeniu dziewczyny zostaje jej chłopakiem.

Odmowa Tahoe była spowodowana tym, iż według niego nie miałby on Ginie nic dobrego do zaoferowania, a ona sama zasługuję na kogoś lepszego. Ale jak sami się pewnie domyślacie to tylko fasada, bo nawet ślepy zauważyłby chemię między tą dwójką, nawet oni sami.

Wiecie co najbardziej mnie zaskoczyło w tej książce? To, że praktycznie cała fabuła zbudowana jest na swego rodzaju grze między Giną a Tahoe. Tu pocałunek w policzek, tam przytulenie albo szept. I wiecie co? Na 376 stron jakie liczy cały „Ladies Man” pierwsza scena miłosna między naszymi głównymi bohaterami pojawia się dopiero w okolicy 328 strony! Byłam w szoku, ale przyznam, że ich wcześniejszy brak wcale nie wpłynął negatywnie na całą lekturę. Samą książkę czyta się naprawdę szybko, a to zapewne przez akcję, która dzieję się dość prędko i to chyba będzie mój jedyny zarzut w stronę autorki. Gdyby Evans przy pisaniu odrobinę zwolniła tempo byłoby idealnie.

Na koniec wspomnę jeszcze o jednym ważnym według mnie temacie poruszonym w tej książce. Mianowicie jak często staramy się zmieniać samych siebie na siłę dla tych, którzy powinni nas kochać takimi jakimi jesteśmy – zarówno pod względem wyglądu jaki i zachowania. Cieszę się, że Katy poruszyła ten problem w „Ladies Man”.


„Nie jesteś z nim szczęśliwa. Zmuszasz się do bycia taką, jaką on chcę. Skoro jest z tobą, powinien chcieć ciebie, tylko ciebie, i kropka.”

 Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
Wydawnictwu Kobiecemu! 




28 komentarzy:

  1. Wiesz, jakoś ostatnio niezbyt podobają mi się książki z tej kategorii. Jednak nie przekreślam gatunku i kto wie, może kiedyś coś z niej przeczytam.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie książka dla mnie, natomiast jestem ciekawa, czemu wydawnictwo zdecydowało się nie przetłumaczyć tytułu na język polski ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jedna z tych książek, które teoretycznie mam w planach, ale w praktyce pewnie po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawiła mnie ta książka odkąd dowiedziałam się o wydaniu w Polsce, przepadam za Katy Evans, więc w sumie czemu nie :)
    Bardzo ciekawa recenzja :)

    Pozdrawiam ciepło,
    Sara z Niesamowity Świat Książek

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie ciekawi a książka, mam nadzieję,że kiedyś będę miała okazję przeczytać ją.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D
    https://okularnicaczyta.blogspot.com/2017/10/lba-2-przeprosiny.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa tej książki a po przeczytaniu twojej recenzji to nie doczekam się teraz listonosza z paczką :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O książce nie słyszałam, ale wydaje się interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po Twojej recenzji wydaje mi się, że spodobałaby mi się ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzadko sięgam po ten gatunek, ale ta pozycja wydaje się bardzo ciekawa, dzięki za świetną recenzję, pozdrawiam, Asia z ucztadladuszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. To nie jest totalnie książka dla mnie, ogólnie takich nie czytuje, ale dobrze, że tobie się podobała! Tylko gdyby akcja wolniej płynęła, może byłoby lepiej!
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jakoś nie potrafię się przekonać do tego rodzaju książek, nie wiem dlaczego :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze mówiąc nie wiem, co myśleć. Niby już dawno odeszłam od tematów romansowych, ale z drugiej strony interesuje mnie ta gra między bohaterami :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie, że w tej książce, mimo że jest ona romansem związek głównych bohaterów rozwija się powoli.
    Pozdrawiam :P
    czytaniejestmagiczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest tyle nieprzeczytanych książek na mojej półce, że nie wiem czy skuszę się na tę :(

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Kompletnie nie mój gust, ale lubię czytać Twoje recenzje :) Świetnie Tobie poszło :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety nie znam jeszcze książek Katy Evans, ale brzmi intrygująco :-) Gdy będę miała ochotę na literaturę kobiecą, chętnie ją przeczytam :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ostatnio rzadko sięgam po tego typu książki i chyba prędko się to nie zmieni ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kolejny raz rodzaj literatury, którego z reguły nie czytuję. Nie mój klimat, choć treść może wydawać się dla wielu dość ciekawa. ;)

    Pozdrawiam Iza
    Niech książki będą z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  19. O Katy Evans czytałam już sporo właśnie w kontekście Manwhore, i już przewija się na moich listach TBR, z pewnością w niedługim czasie się z nią zapoznam, mam ochotę na jakiś romans tej jesieni :)
    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja chyba jednak jestem jakimś kompletnym indywiduum... Zupełnie przekreślam książki z przystojnymi facetami na okładce :D a jestem stuprocentowo heteroseksualną kobietą :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Okładka tej książki jest fenomenalna, ale zastanawiam się czy to książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak na razie czeka mnie jeszcze 3ci tom z serii Manwhore ;) zapewne i po Ladies Man później sięgnę :d

    OdpowiedzUsuń
  23. Przyjemna recenzja ;) Jednak książka taka niekoniecznie w moim typie. Mam nadzieję, że innym się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Kompletnie nie dla mnie. Jakoś nie mogę się wciągnąć w takie książki ;) Pozdrawiam Książkowa Dusza

    OdpowiedzUsuń
  25. Muszę wreszcie przeczytać coś z pod pióra tej autorki!

    OdpowiedzUsuń
  26. Słyszałam sporo o tej autorce i w końcu wypadałoby przeczytać coś co wyszło spod jej pióra. Niby klimaty nie do końca moje ale lubię się testować ;D
    Bardzo ciekawa recenzja!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Niestety kompletnie nie ciągnie mnie do takich książek:(

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie przepadam za tego typem książek, ale po tę chyba sięgnę. Przekonałaś mnie do niej i prawdopodobnie spróbuję :)
    Pozdrawiam, Dominika z Zaczytana D

    OdpowiedzUsuń