środa, 13 października 2021

#196 "Matnia" - Paulina Jurga

    Pożegnania zawsze są trudne - nawet te książkowe. Pamiętam jakby to było dziś, kiedy w lutym tego roku zachwycił mnie wydawniczy debiut Pauliny Jurgi, o czym mieliście okazję przekonać się czytając moją opinię „Matrioszki”. Nim zdążyłam się obejrzeć, a nadszedł czas na recenzję „Matni” - tomu wieńczącego serię Rosyjska Mafia. Jakie zakończenie zaserwowała jej bohaterom autorka i czy wszyscy wyjdą z niego... w jednym kawałku?




 

            Tytuł – „Matnia"
          Autor – Paulina Jurga
          Wydawnictwo – Otwarte
           Liczba stron – 488
        Wydanie pierwsze – 2021
        ISBN – 978-83-8135-089-1


Dzięki pomocy Rusłana, przetrzymywanemu w piwnicy Izjasławowi udaje się uwolnić i zbiec. Jeśli jednak sądziliście, że wolność to jedyne o czym marzył, to go nie doceniliście. W jego chorej głowie narodził się plan, którego celem było nie tylko przejęcie władzy i zostanie pachanem, ale i... poślubienie kobiety na punkcie której miał obsesję.


- Mam dla ciebie propozycję. – Słyszałem, jak zaciąga się głęboko, by po krótkiej chwili dodać: – Nie do odrzucenia.

- Roześmiałem się.

- Ciekawe, kurwa, jaką.

- Wydaje mi się, że moglibyśmy ubić interes, na którym bardzo dobrze byś wyszedł.

- Raczej wątpię – żachnąłem się.

- (...)

- Na czym ci najbardziej zależy? – Był bardzo butny. Marzyłem, żeby zetrzeć mu z tej czeczeńskiej gęby pewność siebie. Postanowiłem milczeć. – Hmm… wydaje mi się, że to obecnie wolność i… twoja siostra. Mam rację? – spytał, gdy nadal milczałem. – Bo jeśli nie, to chyba tracę tylko czas…

- Mów, o co ci chodzi! – nakazałem oschle.

- Mógłbyś być uprzejmiejszy. – Zaśmiał się i poczułem, jak coś uderza mnie w twarz. Zastygłem w bezruchu, kiedy do moich uszu dobiegł cichy brzęk upadającego niedaleko moich nóg kluczyka. (...)

Na czym ma polegać ten interes? – zapytałem, próbując ukryć podekscytowanie. – Bo rozumiem, że nie przychodzisz z altruistycznych pobudek.

- Pomogę ci się stąd wydostać – odparł. – A ty w zamian pozbędziesz się swojego młodszego rodzeństwa! Nie obchodzi mnie, co z nimi zrobisz. Mają stąd zniknąć… Razem z tobą – dodał, a w jego głosie wybrzmiała chora satysfakcja. (...)


Zabicie Maksymiana i porwanie Marty rozpoczyna ciąg wydarzeń, dzięki którym jesteśmy świadkami działań, które mogły powstać tylko w głowie psychopaty. Nasza bohaterka – osłabiona i ranna trafia do położonego na odludziu domu Rzeźnika, któremu zlecono jej pilnowanie. W tym czasie Izjasław podejmuje działania, które mają mu zapewnić prawowite według niego miejsce w hierarchii rosyjskiej mafii, jak również możliwość poślubienia własnej przyrodniej siostry.

Gdy Marta stara się z całych sił nie tracić wiary i nadziei, których z każdą chwilą ubywa, w innej części kraju miłość jej życia walczy o odnalezienie ukochanej. Nikołaj z pomocą garstki zaufanych osób robi wszystko, by zlokalizować Isjasława i Martę, co jest o tyle ciężkie, bo ten zdaje się być zawsze pięć kroków przed nimi. Zegar tyka, czas ucieka – a co jeśli ratunek przyjdzie za późno? Czy Nikołajowi uda się wyrwać Martę z rąk przeznaczenia, jakie zgotował jej los zwany Izjasławem?


Cytując mistrza suspensu Alfreda Hitchcocka - "Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć”. „Matnia” to idealny przykład tego, że słowa te mogą dotyczyć także i książki. Nie liczcie, że Paulina Jurga da wam chwilę na wytchnienie, bo akcja tej historii nie pozwala nawet na zaczerpnięcie niewielkiego oddechu.

Ostatni tom serii Rosyjska Mafia stanowi idealne zakończenie całego cyklu, a język jakim jest napisany wspaniale oddaje klimat niepewności i strachu z jakim muszą zmagać się postaci. Uwielbiam kiedy autorzy zaskakują czytelników, wprowadzając do fabuły postaci drugoplanowe, które czasem kradną show tym pierwszoplanowym. W tym przypadku Paulina Jurga kupiła mnie nakreśloną przez siebie sylwetką Rzeźnika – dość niejednoznaczną, mocno charakterystyczną oraz niezwykle tajemniczą. Wiem jedno – będę bardzo niepocieszona z naciskiem na BARDZO, jeśli autorka nie pokusi się o napisanie czegoś z jego udziałem w roli głównej. Dla takiej postaci drugiego planu naprawdę warto przeczytać tą część serii.

Jestem ogromną fanką tego, że w „Matni” autorka oddała głos nie tylko Marcie i Nikołajowi, ale także Izjasławowi jako głównemu antagoniście, który w tej roli sprawdził się iście psychopatycznie.

Podobnie jak przy okazji poprzednich tomów, tak i tu autorka nie pozostawiła tytułu książki przypadkowi. Według słownika języka polskiego słowo 'matnia' oznacza sytuację bez wyjścia, co idealnie wpisuje się w klimat fabuły ostatniej części. Każdy z bohaterów tej historii jest w pewnego rodzaju matni – zarówno tej fizycznej jak i psychicznej.


                                 Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
                                                                   Wydawnictwu Otwartemu!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz