środa, 15 sierpnia 2018

#60 "Mój zawodnik" - K. Bromberg


Dziś dzień wolny od pracy, ale ja nie zwalniam tempa i przybywam do was z kolejną recenzją. „Mój zawodnik” to książka rozpoczynająca duologię The Player autorstwa K. Bromberg. Jak wiecie jej trylogia Driven należy do jednej z moich ulubionych serii, takiej do której często wracam, tym bardziej w związku z jej ekranizacją przygotowaną przez PassionFlix. Jeśli jesteście ciekawi co myślę o nowej książce autorki zapraszam do lektury recenzji.


   


         Tytuł – „Mój zawodnik"
           (oryg.The Player)
          Autor – K.Bromberg
      Tłumaczenie - Marcin Machnik
         Wydawnictwo – EditioRed
           Liczba stron – 294
         Wydanie pierwsze – 2018
         ISBN – 978-83-2833-831-9


Easton Wylder to niekwestionowana gwiazda Aces – drużyny baseballu amerykańskiego. Sport to całe jego życie. Jego całe życie to sport. Easton ma wszystko: uwielbienie fanów, pieniądze na koncie, uwagę kobiet, poważanie wśród członków drużyny. Ale wystarczy jeden moment, jedno nieczyste zagranie ze strony zawodnika drużyny przeciwnej, aby jego fantastyczna kariera stanęła pod znakiem zapytania. Uraz ramienia okazał się na tyle poważny, że wyłączył go z gry na kilka miesięcy, a ultimatum czasowe postawione przez szefostwo Aces zmusza Eastona do jeszcze większej motywacji, aby wrócić do pełnego zdrowia. To czego się jednak nie spodziewał to to, że zamiast obiecanego mu najlepszego lekarza w branży, który miał mu pomóc wyleczyć ramię, dostaję Scout Dalton, współpracowniczkę i córkę doktora Daltona, która ma mu pomóc w fizjoterapii i rehabilitacji.


Powiedzieć, że pierwsze spotkanie naszych bohaterów przebiegło pomyślnie, to jak nie powiedzieć nic. Bo kiedy Easton w szatni znajduję piękną niczym modelkę kobietę jest przekonany, że jest ona … striptizerką zatrudnioną przez jego kolegów z drużyny jako żart. A Scout … z początku nie wyprowadza go z błędu, wystarczająco zirytowana i wkurzona tym, z kogo ją wziął.

- Nie potrzebujesz muzyki czy czegoś w tym rodzaju? Zamieram w połowie ruchu, bo jego słowa rozbijają moją koncentrację. (...) Przyczajone gdzieś w tyle głowy przeczucia nagle układają się w całość i nabierają sensu. (...) Jak mogłam nie wpaść na to wcześniej? Że facet znany w szatniach w całym kraju z robienia psot swoim kolegom z drużyny - pomyśli, że sam stał się obiektem psoty. (...) Rzepy, muzyka. Śmieszne pseudonimy sceniczne. Tak. Uważa mnie za striptizerkę. Albo prostytutkę. Pięknie.

Scout Wylder ma kilkanaście tygodni, aby doprowadzić ramię gwiazdy Aces do stanu używalności. Właśnie od tego czy jej się uda, zależy to czy spełni ostatnią wolę jej umierającego ojca, czyli podpisanie stałego kontraktu z drużyną Aces. Nasza bohaterka jest zdeterminowana, wykształcona i ma doświadczenie, ale co jeśli nowy zawodnik okaże się największym wyzwaniem w jej karierze? A może będzie największym wyzwaniem dla jej serca.


Czy godziny spędzone na fizjoterapii i rehabilitacji sprawią, że nasi bohaterowie znajdą coś czego nawet nie szukali?


Zarówno Easton jak i Scout zmagają się z prywatnymi demonami. On walczy o powrót do zdrowia, opiekuję się matką, która jest uzależniona od alkoholu, ale przede wszystkim, stara się sprostać wymaganiom, oczekiwaniom i presji stawianym przez jego własnego ojca – byłą gwiazdę baseballu, który dla wielu zawodników w tym także dla naszego bohatera, był i jest wzorem do naśladowania.

Scout zrobi wszystko co w jej mocy, aby jej ojciec był z niej dumny. Zrobi wszystko, żeby podpisać kontrakt z drużyną. Jej determinacja będzie ogromna, jeśli chodzi o spełnienie ostatniej prośby jej ojca, któremu nie zostało już dużo czasu.

Uwielbiam książki z motywami sportowymi, a „Mój zawodnik” idealnie się w ten nurt wpisuję. Książkę czyta się bardzo szybko i naprawdę nie mogę się przyczepić do samej historii, bo ta została naprawdę dobrze poprowadzona przez autorkę. Na końcu dostajemy niemały cliffhanger, który zdecydowanie pobudza apetyt czytelnika, aby bez zastanowienia sięgnąć po drugą część historii czyli „Niszczący Sekret”, którego premiera planowana jest na wrzesień.

Ale żeby nie było tak miło, przyjemnie i cukierkowo to na koniec z mojej strony słów kilka o tym, co w tej historii mnie zaskoczyło i to wcale nie w ten pozytywny sposób. Czytając „Mojego zawodnika” w wielu momentach, scenach, a nawet dialogach miałam nieodparte wrażenie swoistego deja vu. I Powiem wam tylko, że wyhaczą to tylko ci, którzy czytali serię Driven. Właśnie to w pewnym sensie zarzucam Kristy – miałam wrażenie, że pewne sytuacje, chwile, teksty były jak żywcem wyjęte z serii Driven, tylko ubrano je w nieco inne słowa, inne ale nadal tak łudząco podobne do Driven. Jeśli czytaliście serię o Coltonie i Rylee oraz macie już za sobą lekturę „Mojego zawodnika” chętnie dowiem się, czy moje wrażenie jest mylne, czy też nie.


             Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
                                                                   Wydawnictwu EditioRed!

1 komentarz:

  1. Książki tego typu, idealnie czyta się właśnie na wakacjach. 😊

    OdpowiedzUsuń