sobota, 21 kwietnia 2018

#40 "Małżeńska gra" - C.D. Reiss


Szał na książki z motywem BDSM i wszystkim co z tym związane, rozpoczął się na dobre wraz z pojawieniem się na rynku wydawniczym historii Christiana Greya. Trylogia E.L. James miała/ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Dziś przybywam do was z recenzją książki w podobnych klimatach, ale…o ile tamta historia została naprawdę kiepsko, żeby nie powiedzieć tragicznie napisana, to w „Małżeńskiej grze” C.D. Reiss dostajemy inteligentną fabułę, ciekawych bohaterów, a co najważniejsze świetny styl pisania samej autorki.


 

                               Tytuł – „Małżeńska gra"
          (oryg. Marriage games)
            Autor – C.D.Reiss
       Tłumaczenie – Monika Skowron
           Wydawnictwo – Kobiece
            Liczba stron – 456
          Wydanie pierwsze – 2018
         ISBN – 978-83-6560-125-4



Hitchcock mawiał, że film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Ten cytat idealnie odzwierciedla początek historii ukazanej w „Małżeńskiej grze”.


Kochany Adamie,
Nie wiem jak mam to wyrazić. Ale muszę.
Nie mogę być dłużej twoją żoną.

Takimi słowami zaczyna się list, który Adam Steinbeck znajduję na kuchennym blacie. Czy coś zapowiadało zbliżającą się katastrofę? Nie. Ale Adam zamierza się dowiedzieć dlaczego jego żona, po pięciu latach szczęśliwego, jak mu się zdawało małżeństwa, postanowiła od niego odejść za pomocą zwykłego listu.


Adam i Diana tworzyli świetny duet, zarówno w domu jak i w pracy. Poznali się kiedy wydawnictwo zarządzane przez ojca kobiety, stało na skraju bankructwa i wtedy pojawił się on. Adam dzięki wkładowi pieniężnemu i jego wspólnym pomysłom z Dianą, pomógł firmie wyjść na prostą. Nie spodziewał się jak tamto jedno spotkanie z młoda, piękną i ambitną dziewczyną, która za wszelką cenę chciała uratować rodzinny biznes, zmieni jego życie. Zakochali się, pobrali, kupili piękne mieszkanie. Było idealnie … do czasu. Bo kiedy traci się nienarodzone jeszcze dziecko, coś się zmienia – uczucia przygasają, smutek się zwiększa, życie się zmienia. To był początek, ale czy końca?

Na początku wspominałam o BDSM, prawda? Owszem. Musicie wiedzieć coś o naszym głównym bohaterze. Zanim poznał Dianę i bez pamięci się w niej zakochał był dominantem. Takim z prawdziwego zdarzenia. Christian Grey może się przy nim schować do tego swojego red roomu. Ale kiedy w życiu Adama pojawiła się miłość, postanowił, że dla Diany zrezygnuję z tamtego życia i…tak zrobił. Ale…jego żona nie miała pojęcia o jego przeszłości, on nigdy jej tego nie powiedział, bo Diana nie wyglądała i nie zachowywała się jak uległa. I sam nie chciał jej tym odtraszyć.


"Nie możesz postanowić, że będziesz waniliowy do końca życia. To nie jest kwestia wyboru. - Wszystko jest wyborem. I wybieram ją."

A więc mamy tu męża, który przez całe małżeństwo udawał, że jest "waniliowy", a tak naprawdę za każdym razem gdy był z żoną w łóżku, w głowie kłębiły mu się myśli o dominowaniu. Mamy tu żonę, która nie znała prawdziwej natury swojego męża.

Jeśli myślicie, że Diana postanowiła odejść od męża zostawiając mu pożegnalny list, bo dowiedziała się, że była okłamywana to…mylicie się. Ona po prostu poczuła, że już nie kocha go tak jak kiedyś, że coś się zmieniło, coś wypaliło, coś było nie tak.

Kiedy Adam i Diana spotkali się, aby porozmawiać o zostawionym przez nią liście, kobieta postawiła sprawę jasno – chcę wyjść z tego małżeństwa z firmą, którą oboje zarządzali. Chcę tylko tego, niczego więcej. Ale jeśli myślicie, że Adam jej to ułatwi to grubo się mylicie.

To właśnie spodobało mi się w tej książce najbardziej. Walka Adama o żonę, o ich związek, o miłość, która przecież nie mogła się tak po prostu wypalić. I wtedy Adam wpada na pomysł, pomysł, który wydaje mu się ostatecznością, ale jest zdesperowany.

Adam wyznaję Dianie prawdę, prawdę skrywanaą przez pięć lat małżeństwa. Szok i niedowierzanie Diany potęguję jeszcze złożona jej przez męża propozycja.

Trzydzieści dni.
Ona i on.
W jego domu poza miastem (o którym Diana nie miała pojęcia).
On pokażę jej kim jest naprawdę.
Po trzydziestu dniach, firma będzie jej za darmo, bez walki, bez sądzenia się, nawet jeśli to będzie koniec ich małżeństwa.

Książka jest naprawdę dobra, śmiem twierdzić, że jak na książkę z wątkiem BDSM jest świetna. W dużej mierze zasługa w tym samego stylu pisania C.D. Reiss, który w połączeniu z fabułą robi dobrą robotę. „Małżeńska gra” do połowy napisana jest z perspektywy Adama, podczas gdy druga połowa to rozdziały będące perspektywą Diany. Muszę przyznać, że ten zabieg wpłynął bardzo, bardzo korzystnie na całą historię. Dodam jeszcze, że rozdziały z teraźniejszości przeplatają się z przeszłością, dzięki temu dowiadujemy się jak wyglądało życie Adama zanim poznał swoją żonę, jak również jak wyglądało ich małżeństwo na początku.

Zdaję sobie sprawę, że nie każdy lubi ten rodzaj literatury, dlatego pewnie chwycą po nią nieliczni. Jak dla mnie „Małżeńska gra” to pozycja pod każdym względem tysiąc razy lepsza, niż „Pięćdziesiąt twarzy Greya” i już nie mogę się doczekać premiery drugiej części historii napisanej przez C.D. Reiss. Tak – drugiej, bo „Małżeńska gra” to pierwsza część duologii, która wyszła spod pióra tej amerykańskiej autorki.



                          Za możliwość recenzji i egzemplarze książek serdecznie dziękuję 
Wydawnictwu Kobiecemu!


14 komentarzy:

  1. Na wakacje będzie to świetna niezobowiązująca lektura. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie w moim typie ;)

    Pozdrawiam
    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i o dziwo mi się podobała, chociaż nie gustuje w erotykach ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem wszystkie erotyki są takie same :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No fabuła brzmi niczego sobie, jestem ciekawa książki, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie książki kojarzą mi się z kobietami, które żyją w nieszczęśliwych związkach, lub są nieszczęśliwe i samotne :D nie pytaj czemu mam takie wrażenie (z pewnością błędne), bo sama nie mam pojęcia :D
    A po książkę nie sięgnę ;) to zdecydowanie​ w dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja serio podziwiam, że ten gatunek się jeszcze nie znudził ;P kieedyś je czytałam, ale zaczełam czuc nudę, bo wszystko było takie samo..

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie każdy erotyk jest na tzw. jedno kopyto. Dlatego nie chwycę po niego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mi się ta historia kompletnie nie podobała. Może i pomysł był ciekawy, ale wykonanie to klapa. Niezdecydowanie bohaterów irytowało mnie niemiłosiernie i język tej książki ;/ Wiem, że to erotyk wulgarny język jest na miejscu, ale tu było tego za dużo.

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak pewnie wiesz, nie sięgnę po nią 😂 Romanse nie są dla mnie 😃

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym tę książkę przeczytać mimo wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś mnie w niej interesuje, może jednak kiedyś się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Och, nie, zdecydowanie nie jest to powieśc dla mnie. Erotyki mnie odstraszają od siebie!

    OdpowiedzUsuń