środa, 14 listopada 2018

#73 "Wszystkie nasze obietnice" - Colleen Hoover


Dziś ważny dzień dla wszystkich fanów twórczości Colleen Hoover – polska premiera jej najnowszej książki „Wszystkie nasze obietnice” (oryg. All Your Perfects”). Jest więc to idealny moment, abym mogła podzielić się z wami moją opinią na jej temat. Ach, i co to będzie za opinia.




            Tytuł – „Wszystkie nasze obietnice"
        (oryg.All Your Perfects)
          Autor – Colleen Hoover
       Tłumaczenie - Aleksandra Żak
          Wydawnictwo – Otwarte
           Liczba stron – 293
         Wydanie pierwsze – 2018
         ISBN – 978-83-7515-544-0



Quinn i Graham poznali się w okolicznościach, których żadne z nich nie przewidziało. No bo jak inaczej określić sytuację, że kiedy Quinn wraca wcześniej z podróży, chcąc zrobić niespodziankę ukochanemu, a pod drzwiami jego mieszkania zastaję obcego mężczyznę, który wygląda jakby zaraz miał wybuchnąć. Okazuję się, że narzeczony dziewczyny – Ethan i Sasha – dziewczyna Grahama mają romans, a nasi bohaterowie przyłapali ich na gorącym uczynku, kiedy usłyszeli dźwięki dochodzące z mieszkania Ethana. Ani Quinn, ani Graham nie przewidzieli, że teoretycznie najgorszy dzień w ich życiu będzie jednocześnie tym w którym ich serca zostaną rozbite, ale czy do końca? Po kilku miesiącach nasi bohaterowie spotykają się całkiem przypadkiem w restauracji, w której oboje są na randkach – ale ich wzajemna fascynacja z ostatniego spotkania wcale nie minęła.

Warto wspomnieć, że Colleen Hoover podzieliła książkę na rozdziały „wtedy” i „teraz” dzięki czemu dokładnie, krok po kroku wiemy jak potoczyła się relacja Quinn i Grahama na przestrzeni czasu.

W zapowiedziach książki mogliśmy przeczytać „Idealna miłość. Nieidealni ludzie”. I taka właśnie okazała się historia naszych bohaterów.

„Nie chciałem, żebyś zakochała się we mnie ze względu na przeznaczenie (...) Chciałem, żebyś zakochała się we mnie dlatego, że nie będziesz mogła się powstrzymać.

Teraz – Quinn i Graham są małżeństwem z kilkuletnim stażem.
Wtedy – byli młodymi ludźmi, którzy z prędkością światła zorientowali się, że uczucie takie jak połączyło właśnie ich, zdarza się raz w  życiu.

Teraz – oboje walczą, aby utrzymać na powierzchni związek, który zaczyna tonąć.
Wtedy – czerpali radość z każdej spontanicznej chwili, które tworzyły ich idealną miłość.

Czytając książkę, zaczęłam się zastanawiać co mogło sprawić, że parę taką jak Graham i Quinn, których połączyła niesamowita, szczera, prawdziwa miłość – taka, której nic i nikt nie było w stanie zniszczyć, taka o której czytałam w rozdziałach z przeszłości … w teraźniejszości zdaję się powoli umierać. Co mogło doprowadzić do tego, że coś idealnego, zaczęło z biegiem czasu zmieniać się w coś czego ideałem nazwać nie można.

Dziecko.

Jedno słowo. Jeden mały człowiek. Jedna mała istota, której pragnęli nasi bohaterowie. Ale los bywa okrutny, tak strasznie okrutny – lata prób, kilka nieudanych zabiegów in-vitro, podania odrzucone przez agencje adopcyjne. Takimi ciosami los zadawał ból naszej parze. Ból, który odczuwałam z każdą czytaną stroną, z każdymi wypowiadanymi słowami. Szkoda tylko, że nasi bohaterowie kierowali te słowa do samych siebie, a nie do tej drugiej osoby.

„Wszystkie nasze obietnice” to jedna z najpiękniejszych, a jednocześnie najsmutniejszych historii napisanych przez Colleen Hoover. Kończyłam czytanie ze łzami, które ciekły po moich policzkach, ciekły i nie chciały przestać, takimi, które pojawiły się ponownie właśnie teraz, kiedy piszę dla was tą recenzję.

Uważam, że ta książka to niezwykle bolesne, ale jakże prawdziwe świadectwo tego, jak na każde małżeństwo starające się o potomstwo, wpływają kolejne nieudane próby jego poczęcia. Historia Grahama i Quinn utwierdziła mnie w przekonaniu, że walczyć o małżeństwo trzeba zawsze, nawet, kiedy brakuję już sił, kiedy mamy wrażenie, że toniemy, ale jeśli dwie osoby nadal łączy miłość, to jest ona tym co wygra  - ZAWSZE.

Czytając książkę, przez jej fabułę przewija się tajemnicza szkatułka, której owa tajemnica zostanie rozwiązana pod koniec lektury. I to właśnie wtedy wylałam najwięcej łez.


Colleen Hoover zrobiłaś to po raz kolejny. Znowu rozbiłaś mnie emocjonalnie. Kolejny raz wywołałaś we mnie całą masę uczuć, które pozostaną ze mną jeszcze długi czas.

„Wszystkie nasze obietnice” to książka, którą powinny przeczytać wszystkie … małżeństwa. Bo problemy w niej są tak życiowe, ta realne, tak współczesne… Quinn i Graham to postaci fikcyjne, ale jestem przekonana, że wiele osób mających podobne problemy jak oni, mogą się z nimi utożsamiać.

Już wiem, że ta książka wyląduję w moim zestawieniu pt. Najlepsze książki 2018.


                              Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
                   Wydawnictwu Otwartemu!

6 komentarzy:

  1. Po takiej recenzji na pewno przeczytam, uwielbiam Colleen Hoover i jak dotąd to drugi tytuł w którym główni bohaterowie spotykają się pod drzwiami 😉 Jestem tej książki bardzo ciekawa i mam nadzieję że po jej przeczytaniu również będę zachwycona tak jak Ty 😊 Lidia Paschke

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczę, lubię Hoover i mam dużo jej książek, ale ta gdzieś mi umknęła. Teraz wiem, że koniecznie muszę to nadrobić. Lubię historie, które wywołują u mnie podczas czytania potok łez ;)
    Pozdrawiam zaczytanie
    Gaba

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogłabym odmówić sobie lektury tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna książka do listy: Muszę przeczytać! :)
    Grovebooks

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie książki to ja rozumiem. Nie wystarczy o czymś pisać, trzeba umieć o tym napisać. Z pewnością przeczytam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli ktoś przeczyta taka recenzje, to nie ma innej opcji, jak tylko ptzeczytac ksiazkę. Uwielbiam ksiazkk tej autorki. I wiem, że tym razem też się nie zawiodę ;) <3

    OdpowiedzUsuń