piątek, 12 października 2018

#68 "Gliniarz" - Laurelin Paige/Sierra Simone


            W dzisiejszej recenzji na tapetę biorę wrześniową premierę od Wydawnictwa Kobiecego czyli „Glinarza” autorstwa duetu Laurelin Paige/Sierra Simone. Pisanie w duecie nie jest łatwe, a przynajmniej tak się domyślam. O ile Laurelin należy do gona moich ulubionych autorek erotyków przede wszystkim za sprawą serii Uwikłani, to z piórem Sierry nie miałam póki co styczności. Jak zatem poszło naszym dwóm paniom? Czy podołały?


  


           Tytuł – „Gliniarz"
             (oryg.Hot Cop)
  Autor – Laurelin Paige/Sierra Simone
         Tłumaczenie - Marcin Stopa
         Wydawnictwo – Kobiece
          Liczba stron – 423
        Wydanie pierwsze – 2018
        ISBN – 978-83-6607-425-5



Dawno, dawno temu była sobie pewna dziewczyna yhm kobieta. Livia kochała książki, a dzięki pracy w bibliotece mogła łączyć swoją pasję z życiem zawodowym. Ale, Livię dręczyło coś poważnego. Coś, co w którymś momencie życia każdej kobiety nie daje jej normalnie funkcjonować – mianowicie upływający czas i mijające lata. Livia uwaga cytuję „stoi nad grobem”, „jej koniec nadchodzi”, „czeka ją nieuchronne unicestwienie”. Zapytacie czy nasza bohaterka jest śmiertelnie chora? Absolutnie nie. Ona po prostu zbliża się do magicznej trzydziestki, a wg. niej to droga do śmierci. Dziwny tok rozumowania. Serio. Zwłaszcza, że mnie samej do tej okrągłej liczy brakuję dwóch lat, a wcale nie wyczuwam, aby śmierć czaiła się za rogiem.

Nasza bohaterka orientuję się, że jej życie byłoby pełniejsze gdyby miała kogoś kogo mogłaby bezwarunkowo kochać, kto jej nie zdradzi, nie zostawi, ktoś komu będzie całkowicie oddana i kto odwzajemni jej miłość – dziecko. Problem w tym, że Livia wyrzekła się mężczyzn. Ale czy to będzie stanowiło problem, aby mogła zostać matką? Nie. Wystarczy tylko znaleźć odpowiedniego kandydata, który to dziecko z nią spłodzi, ale potem zniknie z jej życia.

Gdy na drodze Livii staję przystojny policjant Chase, dziewczyna składa mu propozycję  nie do odrzucenia.

„ - Nie potrzebuję ani męża, ani małżeństwa, ale mimo to pragnę ułożyć sobie przyszłość(…) - Muszę ułożyć sobie przyszłość. I doskonale wiem, czego chcę (…) 
- No dobrze, mów. Czego chcesz, Livio? 
- Chcę dziecka – odpowiada najspokojniej w świecie. – I chcę, żebyś to ty je spłodził. 
Omal nie udławił się piwem. 
- Przepraszam…co?

Bibliotekarka i policjant. Czy z połączenia osób wykonujących tak skrajnie różnie zawody, mających tak skrajnie różne charaktery może coś wyniknąć? Coś oprócz dziecka?

„Gliniarz” to książka, która zdecydowanie należy to tzw. lekkiej literatury. Nie wymaga ona większego skupienia, ot taka luźna historia. Ma swoje zalety, ale mogę też spokojnie wyliczyć wam jej wady.

Jeśli szukacie książki na jeden dłuższy wieczór, to zdecydowanie jest to książka dla was. Livia i Chase to przyjemni bohaterowie, których naprawdę można polubić.

To czego nie mogłam (powiem dosadnie) zdzierżyć w tej historii to styl pisania, mam tu na myśli konkretną rzecz, a mianowicie wszędobylskie zdrobnienia. Bo kiedy widzę, zwroty typu: ząbki, bibliotekareczka, kicia, majteczki, leciuteńko, nagusieńki, goluteńka itp. to mam ochotę czymś rzucić. To nie jest język, jaki mam ochotę widzieć w jakiejkolwiek książce, nawet jeśli to prosty romans.

Myślę, że Laurelin Paige powinna pozostać przy pisaniu książek w pojedynkę, bo w duecie niestety mojego serca nie skradła. Co do Sierry Simone to, nie oceniam bo nie czytałam jeszcze żadnej jej książki, ale recenzje jej książek pisanych samodzielnie są naprawdę świetne. Także drogie panie autorki. Osobno tak, razem  nie.

                                  Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
                                                                    Wydawnictwu Kobiecemu!

1 komentarz: