wtorek, 3 lipca 2018

#51 "Bossman" - Vi Keeland


Po lekturze i recenzji „Bang” musiałam dać nieco odetchnąć mojej psychice, dlatego ostatnie kilka dni spędziłam w doborowym towarzystwie bohaterów nowej książki Vi Keeland. Jest to jedna z moich ulubionych autorek, która w umiejętny i absolutnie fantastyczny sposób potrafi w jednej książce połączyć nietuzinkowy romans i genialne poczucie humoru. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, aby przeczytać jej książki to „Bossman” jest idealną lekturą, aby zacząć swoja przygodę z jej twórczością – zacząć i pokochać.



   


            Tytuł – „Bossman"
             (oryg.Bossman)
          Autor – Vi Keeland
     Tłumaczenie - Sylwia Chojnacka
         Wydawnictwo – Kobiece
           Liczba stron – 326
        Wydanie pierwsze – 2018
        ISBN – 978-83-6607-402-6



Uruchomcie swoją wyobraźnię. Wiem, że ją macie.

Jesteście na najnudniejszej randce świata. Tak nudnej, że musicie - ukrywając się w restauracyjnym korytarzu, wykonać „telefon ratunkowy” do swojej najlepszej przyjaciółki, która oczywiście nie odbiera. Jakby tego było mało, waszą prośbę o ratunek nagrywaną na pocztę głosową przyjaciółki, podsłuchuję ktoś stojący w waszym pobliżu. Jakby tego było mało, ten ktoś jest przystojny, pewny siebie, arogancki i najwyraźniej nie ma oporów przed mówieniem tego co myśli. Po krótkiej, ale jakże dosadnej wymianie zdań z „panem podsłuchiwaczem” wracacie do swojego stolika i modlicie się, aby ten randkowy koszmar jak najszybciej się skończył – do czasu, aż dostrzegacie, że „pan podsłuchiwacz” sam jest na randce i właśnie ze swoją partnerką i głupkowatym uśmieszkiem na twarzy zmierza do waszego stolika.

“Reese. To ty? 
Co do diabła? 
Eee…Tak. 
Łał. Kopę lat. – Poklepał się po  piersi. - To ja, Chase. - Zanim się zorientowałam, dupek (który najwyraźniej miał na imię Chase) wyciągnął się i złapał mnie w niedźwiedzim uścisku, po czym wyszeptał mi do ucha: - Graj ze mną. Sprawimy, że twój wieczór stanie się o wiele bardziej ekscytujący, skarbie."

I tak właśnie wasz możliwe, że najgorszy randkowy wieczór w życiu, zamienił się w świetną zabawę, kiedy razem z „panem podsłuchiwaczem” zaczynacie przed waszymi partnerami z którymi jedliście do tej pory kolację, udawać, że chodziliście razem do szkoły i opowiadać zmyślone historię dotyczące waszej relacji.

Resse nie wiedziała, że to nie będzie jej ostatnie spotkanie z Chasem. Po kilku, kolejnych, przypadkowych spotkaniach i niezobowiązujących rozmowach – od słowa do słowa Resse wyznaję, Chase’owi, że szuka pracy, a ten proponuję jej, że skontaktuję ją ze znajomą rekruterką.

I tak właśnie nasza bohaterka zaczyna pracę … w firmie Chase’a. A czy wspominałam już, że nasz bohater to specjalista od kosmetyków dla kobiet? Tak – nie przesłyszeliście się. Chase to geniusz i sam wymyśla produkty w swojej firmie. Seksowny, pewny siebie i inteligentny facet, który wynalazł bezbolesny wosk do depilacji? Tak - to właśnie Chase.

Resse to specjalistka od marketingu, i właśnie tym ma zajmować się w firmie Chase’a.

Domyślacie się oczywiście, że pomiędzy naszymi bohaterami od początku lecą iskry, prawda? No cóż.

On to szef, ona jest pracownikiem.
Ona już kiedyś sparzyła się romansując w pracy.
On zdecydowanie chcę z nią romansować.
Ona przez przykry incydent z dzieciństwa, ma problemy z poczuciem bezpieczeństwa.
On kiedyś komuś nie zapewnił bezpieczeństwa, co skończyło się tragedią.

Ale czy da się powstrzymać uczucia, które z każdą chwilą przybierają na sile? No właśnie.

Mam ważenie, że Vi Keeland to jedna z tych autorek, którym z ogromną łatwością przychodzi pisanie świetnych książek. Nie musi się wysilać z fabułą, a za każdym razem, jakimś cudem kradnie moje serce napisaną historią, wykreowanymi bohaterami i genialnymi dialogami. Gdy chcę się wzruszyć sięgam po Colleen Hoover, a gdy chcę śmiać się aż do bólu, chwytam po Vi Keeland (lub książki pisane przez nią w duecie z Penelope Ward). Proste.



                     Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
Wydawnictwu Kobiecemu!

2 komentarze:

  1. Idealna książka na wakacje. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię autorkę i po każdą jej książkę sięgam w ciemno (niesamowicie cieszę się, że wydawnictwo planuje wydać wszystkie jej książki). Bossmana mam już za sobą i choć nie przebił Egomaniaca, to i tak bawiłam się świetnie i czytałam z niezwykłą przyjemnością. Uwielbiam bohaterów (szczególnie męskich) wykreowanych przez autorkę, to że zawsze wplata humor i coś co chwyta za serce. Jednym słowem, jedna z moich ulubionych autorek :)

    OdpowiedzUsuń