piątek, 11 grudnia 2020

#142 "Zabierz mnie ze sobą" - Nina G. Jones

       Nie sądziłam, że jeszcze w tym (zbliżającym się ku końcowi) roku dane mi będzie przeczytać coś, czego treść wywoła we mnie tak wiele sprzecznych emocji, że do tej pory (a minęło już kilka dni) nie jestem w stanie na spokojnie o niej myśleć. „Zabierz mnie ze sobą” Niny G. Jones było moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki i powiem szczerze, że przeczytałam już sporo historii zaliczanych do literatury „dark romance”, ale to co zawiera ta książka to jeden wielki mind fuck. 




      Tytuł – „Zabierz mnie ze sobą"
        (oryg. Take me with you)
          Autor – Nina G. Jones
      Tłumaczenie - Anna Piechowiak
         Wydawnictwo –Papierówka
           Liczba stron – 464
         Wydanie pierwsze – 2020
         ISBN – 978-83-6642-921-5

Główną bohaterką książki jest Vesper Rivers – studentka pielęgniarstwa, która na co dzień mieszka w hrabstwie Sacramento z matką, ojczymem i cierpiącym na porażenie mózgowe bratem Johnnym. Dziewczyna wiedzie dość przewidywalne życie dzieląc czas między związkiem z chłopakiem - Carterem, szkołą, a jednoczesną opieką nad bratem, którego bardzo kocha, a którego istnienie ich rodzona matka traktuję raczej jak ciężar. Nasza bohaterka od pewnego czasu ma dziwne wrażenie bycia obserwowaną. Ale czy przejeżdżający w zwolnionym tempie obok jej domu samochód albo przypatrujący jej się przez chwilę mężczyzna w bibliotece to powody, aby od razu popadać w paranoję? Być może nie. Niestety w tym przypadku, paranoja przeobraża się pewnego wieczoru w koszmar.


Wyobraźcie sobie, że w jednej chwili przyjmujecie oświadczyny od wieloletniego chłopaka i zasypiacie w jego ramionach, by po chwili zostać wybudzonymi przez człowieka w kominiarce, zaatakowane we własnym domu, zgwałcone i porwane.


Jeśli piekło istnieje to Vesper właśnie trafiła w sam jego środek. Przetrzymywana w zimnej piwnicy, praktycznie naga, praktycznie bez jedzenia i praktycznie bez szans na ratunek z niczyjej strony. Skazana na łaskę i niełaskę porywacza, którego imienia nie zna, który praktycznie się do niej nie odzywa.


Wiecie, że często złymi ludźmi okazują się ci najmniej podejrzani? Ci, którzy mają ładny dom, nie są biedni, pracują, mają bliskich? Wtapiają się w otoczenie niczym niewidzialna postać czyhająca na dogodny moment, aby zaatakować. Taką osobą jest Sam – główny (anty)bohater tej historii. Porywacz Vesper. Człowiek, którego dzieciństwo, było koszmarem. Wyszydzany i wyśmiewany przez inne dzieci, traktowany przez własnego ojca jak gorsze dziecko z którego trzeba zrobić „prawdziwego mężczyznę”, a wychowywany przez matkę w odosobnieniu.


"Ostrożnie dobieram cele. Zawsze tak, by wydawały się losowe. Nie chcę powtarzać jasnego schematu. (...) Z pozoru wszystko to wygląda na przypadek, ale nic tu nie jest przypadkowe."


Ta książka wypchnęła mnie daleko poza moją strefę komfortu. Jestem pewna, że wypchnie poza nią 90% czytających ją osób. Myślałam, że wiem co to „dark romance”, ale okazało się, że tylko tak mi się zdawało. Ta książka postawi przed wami - czytelnikami pytania na które odpowiedzi każdy sam musi sobie udzielić – bo na pewno nie będą one uniwersalne. Do czego zdolny jest człowiek, aby dostać coś do jedzenia? Co jest w stanie zrobić osoba, aby mieć możliwość napicia się odrobiny wody. Zastanówcie się, co byście oddali za kawałek ciepłego koca będąc w zimnej piwnicy.


Nie ma usprawiedliwienia na gwałt. Nie ma usprawiedliwienia na to jak Sam traktował Vesper. Dlaczego więc w wielu momentach tej historii chciałam go dosłownie przytulić? Popieprzone. Wiem. Autorka zrobiła mi mętlik w głowie i jestem pewna, że właśnie taki był jej cel. Chciała, żeby czytający tą książkę byli obrzydzeni, zaszokowani, a jednocześnie odczuwali współczucie. Syndrom sztokholmski to istotny element całej tej układanki jaką tworzy fabuła „Zabierz mnie ze sobą”. Czy odczuwanie czegoś do osoby, która cię krzywdzi jest normalne? Myślę, że aby odpowiedzieć na to pytanie potrzeba zagłębić się bardziej w ten temat, ewentualnie zapytać psychiatrę, psychologa.


To nie jest książka dla każdego. Zresztą ostrzeżenie takie dostajemy od samej autorki jeszcze przed pierwszą stroną. Do tej pory zastanawiam się czy ta książką  świadczy o geniuszu autorki czy o jej szaleństwie. Wiem jedno - to najmocniejsza historia jaką w życiu przeczytałam.


                                   Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
                                                                   Wydawnictwu Papierówka!

2 komentarze:

  1. Mocno zainteresowała i zaintrygowała mnie ta książka. Muszę ją przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tak jak Agnieszka - bardzo mnie nią zainteresowałaś

    OdpowiedzUsuń