Dziś ważny
dzień dla wszystkich fanów twórczości Colleen Hoover – polska premiera jej
najnowszej książki „Wszystkie nasze obietnice” (oryg. All Your Perfects”). Jest
więc to idealny moment, abym mogła podzielić się z wami moją opinią na jej
temat. Ach, i co to będzie za opinia.
(oryg.All Your Perfects)
Autor – Colleen Hoover
Tłumaczenie - Aleksandra Żak
Wydawnictwo – Otwarte
Liczba stron – 293
Wydanie pierwsze – 2018
ISBN – 978-83-7515-544-0
Quinn i Graham poznali się w
okolicznościach, których żadne z nich nie przewidziało. No bo jak inaczej
określić sytuację, że kiedy Quinn wraca wcześniej z podróży, chcąc zrobić niespodziankę ukochanemu, a pod drzwiami jego mieszkania zastaję obcego mężczyznę, który wygląda jakby
zaraz miał wybuchnąć. Okazuję się, że narzeczony dziewczyny – Ethan i Sasha –
dziewczyna Grahama mają romans, a nasi bohaterowie przyłapali ich na gorącym
uczynku, kiedy usłyszeli dźwięki dochodzące z mieszkania Ethana. Ani Quinn, ani
Graham nie przewidzieli, że teoretycznie najgorszy dzień w ich życiu będzie jednocześnie tym
w którym ich serca zostaną rozbite, ale czy do końca? Po kilku
miesiącach nasi bohaterowie spotykają się całkiem przypadkiem w restauracji, w
której oboje są na randkach – ale ich wzajemna fascynacja z ostatniego
spotkania wcale nie minęła.
Warto wspomnieć, że Colleen
Hoover podzieliła książkę na rozdziały „wtedy” i „teraz” dzięki czemu dokładnie,
krok po kroku wiemy jak potoczyła się relacja Quinn i Grahama na przestrzeni
czasu.
W zapowiedziach książki mogliśmy przeczytać „Idealna miłość. Nieidealni ludzie”. I taka
właśnie okazała się historia naszych bohaterów.
„Nie chciałem, żebyś zakochała się we mnie ze względu na przeznaczenie (...) Chciałem, żebyś zakochała się we mnie dlatego, że nie będziesz mogła się powstrzymać.”
Teraz – Quinn i Graham są małżeństwem
z kilkuletnim stażem.
Wtedy – byli młodymi ludźmi,
którzy z prędkością światła zorientowali się, że uczucie takie jak połączyło właśnie ich, zdarza się raz w życiu.
Teraz – oboje walczą, aby
utrzymać na powierzchni związek, który zaczyna tonąć.
Wtedy – czerpali radość z
każdej spontanicznej chwili, które tworzyły ich idealną miłość.
Czytając książkę, zaczęłam
się zastanawiać co mogło sprawić, że parę taką jak Graham i Quinn, których
połączyła niesamowita, szczera, prawdziwa miłość – taka, której nic i nikt nie
było w stanie zniszczyć, taka o której czytałam w rozdziałach z przeszłości … w
teraźniejszości zdaję się powoli umierać. Co mogło doprowadzić do tego, że coś
idealnego, zaczęło z biegiem czasu zmieniać się w coś czego ideałem nazwać nie
można.
Dziecko.
Jedno słowo. Jeden mały
człowiek. Jedna mała istota, której pragnęli nasi bohaterowie. Ale los bywa
okrutny, tak strasznie okrutny – lata prób, kilka nieudanych zabiegów in-vitro,
podania odrzucone przez agencje adopcyjne. Takimi ciosami los zadawał ból
naszej parze. Ból, który odczuwałam z każdą czytaną stroną, z każdymi
wypowiadanymi słowami. Szkoda tylko, że nasi bohaterowie kierowali te słowa do
samych siebie, a nie do tej drugiej osoby.
„Wszystkie nasze obietnice”
to jedna z najpiękniejszych, a jednocześnie najsmutniejszych historii
napisanych przez Colleen Hoover. Kończyłam czytanie ze łzami, które ciekły po
moich policzkach, ciekły i nie chciały przestać, takimi, które pojawiły się ponownie
właśnie teraz, kiedy piszę dla was tą recenzję.
Uważam, że ta książka to niezwykle
bolesne, ale jakże prawdziwe świadectwo tego, jak na każde małżeństwo starające się o
potomstwo, wpływają kolejne nieudane próby jego poczęcia. Historia Grahama i
Quinn utwierdziła mnie w przekonaniu, że walczyć o małżeństwo trzeba zawsze,
nawet, kiedy brakuję już sił, kiedy mamy wrażenie, że toniemy, ale jeśli dwie osoby nadal łączy miłość, to jest ona tym co wygra - ZAWSZE.
Czytając książkę, przez jej
fabułę przewija się tajemnicza szkatułka, której owa tajemnica zostanie
rozwiązana pod koniec lektury. I to właśnie wtedy wylałam najwięcej łez.
Colleen Hoover zrobiłaś to po
raz kolejny. Znowu rozbiłaś mnie emocjonalnie. Kolejny raz wywołałaś we mnie
całą masę uczuć, które pozostaną ze mną jeszcze długi czas.
„Wszystkie nasze obietnice”
to książka, którą powinny przeczytać wszystkie … małżeństwa. Bo problemy w niej
są tak życiowe, ta realne, tak współczesne… Quinn i Graham to postaci fikcyjne,
ale jestem przekonana, że wiele osób mających podobne problemy jak oni, mogą
się z nimi utożsamiać.
Już wiem, że ta książka wyląduję
w moim zestawieniu pt. Najlepsze książki 2018.
Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję
Po takiej recenzji na pewno przeczytam, uwielbiam Colleen Hoover i jak dotąd to drugi tytuł w którym główni bohaterowie spotykają się pod drzwiami 😉 Jestem tej książki bardzo ciekawa i mam nadzieję że po jej przeczytaniu również będę zachwycona tak jak Ty 😊 Lidia Paschke
OdpowiedzUsuńO kurczę, lubię Hoover i mam dużo jej książek, ale ta gdzieś mi umknęła. Teraz wiem, że koniecznie muszę to nadrobić. Lubię historie, które wywołują u mnie podczas czytania potok łez ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zaczytanie
Gaba
Nie mogłabym odmówić sobie lektury tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńKolejna książka do listy: Muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńGrovebooks
Takie książki to ja rozumiem. Nie wystarczy o czymś pisać, trzeba umieć o tym napisać. Z pewnością przeczytam <3
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś przeczyta taka recenzje, to nie ma innej opcji, jak tylko ptzeczytac ksiazkę. Uwielbiam ksiazkk tej autorki. I wiem, że tym razem też się nie zawiodę ;) <3
OdpowiedzUsuń