W
dzisiejszej recenzji na tapetę biorę wrześniową premierę od Wydawnictwa
Kobiecego czyli „Glinarza” autorstwa duetu Laurelin Paige/Sierra Simone.
Pisanie w duecie nie jest łatwe, a przynajmniej tak się domyślam. O ile
Laurelin należy do gona moich ulubionych autorek erotyków przede wszystkim za
sprawą serii Uwikłani, to z piórem Sierry nie miałam póki co styczności. Jak
zatem poszło naszym dwóm paniom? Czy podołały?
Tytuł – „Gliniarz"
(oryg.Hot Cop)
Autor – Laurelin Paige/Sierra Simone
Tłumaczenie - Marcin Stopa
Wydawnictwo – Kobiece
Liczba stron – 423
Wydanie pierwsze – 2018
ISBN – 978-83-6607-425-5
Dawno, dawno temu była sobie
pewna dziewczyna yhm kobieta. Livia kochała książki, a dzięki pracy w
bibliotece mogła łączyć swoją pasję z życiem zawodowym. Ale, Livię dręczyło coś
poważnego. Coś, co w którymś momencie życia każdej kobiety nie daje jej
normalnie funkcjonować – mianowicie upływający czas i mijające lata. Livia
uwaga cytuję „stoi nad grobem”, „jej koniec nadchodzi”, „czeka ją nieuchronne
unicestwienie”. Zapytacie czy nasza bohaterka jest śmiertelnie chora?
Absolutnie nie. Ona po prostu zbliża się do magicznej trzydziestki, a wg. niej to
droga do śmierci. Dziwny tok rozumowania. Serio. Zwłaszcza, że mnie samej do
tej okrągłej liczy brakuję dwóch lat, a wcale nie wyczuwam, aby śmierć czaiła
się za rogiem.
Nasza bohaterka orientuję się, że
jej życie byłoby pełniejsze gdyby miała kogoś kogo mogłaby bezwarunkowo kochać,
kto jej nie zdradzi, nie zostawi, ktoś komu będzie całkowicie oddana i kto odwzajemni
jej miłość – dziecko. Problem w tym, że Livia wyrzekła się mężczyzn. Ale czy to
będzie stanowiło problem, aby mogła zostać matką? Nie. Wystarczy tylko znaleźć
odpowiedniego kandydata, który to dziecko z nią spłodzi, ale potem zniknie z
jej życia.
Gdy na drodze Livii staję
przystojny policjant Chase, dziewczyna składa mu propozycję nie do odrzucenia.
„ - Nie potrzebuję ani męża, ani małżeństwa, ale mimo to pragnę ułożyć sobie przyszłość(…) - Muszę ułożyć sobie przyszłość. I doskonale wiem, czego chcę (…)
- No dobrze, mów. Czego chcesz, Livio?
- Chcę dziecka – odpowiada najspokojniej w świecie. – I chcę, żebyś to ty je spłodził.
Omal nie udławił się piwem.
- Przepraszam…co?
Bibliotekarka i policjant. Czy z
połączenia osób wykonujących tak skrajnie różnie zawody, mających tak skrajnie
różne charaktery może coś wyniknąć? Coś oprócz dziecka?
„Gliniarz” to książka, która
zdecydowanie należy to tzw. lekkiej literatury. Nie wymaga ona większego skupienia,
ot taka luźna historia. Ma swoje zalety, ale mogę też spokojnie wyliczyć wam
jej wady.
Jeśli szukacie książki na jeden
dłuższy wieczór, to zdecydowanie jest to książka dla was. Livia i Chase to
przyjemni bohaterowie, których naprawdę można polubić.
To czego nie mogłam (powiem
dosadnie) zdzierżyć w tej historii to styl pisania, mam tu na myśli konkretną
rzecz, a mianowicie wszędobylskie zdrobnienia. Bo kiedy widzę, zwroty typu:
ząbki, bibliotekareczka, kicia, majteczki, leciuteńko, nagusieńki, goluteńka itp.
to mam ochotę czymś rzucić. To nie jest język, jaki mam ochotę widzieć w
jakiejkolwiek książce, nawet jeśli to prosty romans.
Myślę, że Laurelin Paige powinna
pozostać przy pisaniu książek w pojedynkę, bo w duecie niestety mojego serca
nie skradła. Co do Sierry Simone to, nie oceniam bo nie czytałam jeszcze żadnej
jej książki, ale recenzje jej książek pisanych samodzielnie są naprawdę
świetne. Także drogie panie autorki. Osobno tak, razem nie.
Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Kobiecemu!
Wydawnictwu Kobiecemu!
Nie kusi mnie ta książka.:)
OdpowiedzUsuń