Czas na recenzję książki jednej z moich ulubionych autorek.
Mia Sheridan oczarowała mnie dobrych kilka lat temu historią Archer’a i Bree w „Bez
słów”. Kolejnymi książkami udowadniała, że mój zachwyt nad jej twórczością nie
był przypadkowy. „Bez pożegnania” była jedyną powieścią Mii, której nie miałam
do tej pory okazji przeczytać. Jak wypadła na tle pozostałych książek autorki? Czy
Mia nadal trzyma wysoki poziom w swoim pisarskim warsztacie? Zaraz sami się przekonacie.
(oryg.Preston's Honor)
Autor – Mia Sheridan
Tłumaczenie – Monika Wiśniewska
Wydawnictwo – Edipresse Książki
Liczba stron – 352
Wydanie pierwsze – 2018
ISBN – 978-83-8117-309-4
„Bez pożegnania” to kolejna z serii A Sign of Love książka
Mii Sheridan, której motywami przewodnimi są znaki zodiaku. W tym przypadku są
to Bliźnięta.
Sam prolog książki jest intrygującym wstępem do całej
historii. Lia Del Valle po sześciomiesięcznej nieobecności wraca w rodzinne
strony. Jej wyjazd był nagły, a powrót jest niespodziewany. Lia wraca, aby odzyskać to pozostawiła - mężczyznę, którego kochała i ....
„Odkąd pamiętam, zawsze bez żadnego wysiłku zwalała mnie z nóg. I ta świadomość pozostawiała gorzki posmak w ustach, bo Lia wyjechała, a ja przez sześć pełnych udręki miesięcy próbowałem dowiedzieć się dokąd i czy jeszcze żyję.”
Mia zastosowała lubiany przeze mnie zabieg retrospekcji w
których bohaterowie mają po kilkanaście lat. To na ich podstawie dowiadujemy się, że Lia
to córka meksykańskiej imigrantki, która wraz z matką mieszkała w domu, będącym
pozostałością po dawnym budynku gospodarczym. Dziewczyna może i była uboga, ale
jednego jej nie brakowało – przyjaciół. Miała ich tylko dwóch, a może aż dwóch?
Preston i Cole byli bliźniętami, ale jak to w przypadku bliźniąt bywa, różnili się
charakterami. Pierwszy był opanowany i zrównoważony, drugi otwarty i pewny
siebie. Bracia Sawyer mieszkali wraz z rodzicami na prowadzonej przez nich
farmie.
Domyślacie się, że gdy w grę wchodzą uczucia, trzy osoby
mogą stanowić już niezły tłok, prawda?
Zarówno Preston jak i Cole z czasem zaczęli dostrzegać, że
łącząca ich z Lią przyjaźń zaczęła przekształcać się w coś więcej - w młodzieńcze uczucia,
których żaden z braci nie był w stanie powstrzymać. Lia kochała obu, ale tylko
przy jednym jej serce biło jak szalone.
Niestety pewnych decyzji, pewnych słów, pewnych obietnic nie
dało się cofnąć. A nasi bohaterowie z czasem musieli ponieść ich ogromne konsekwencje.
Książka napisana jest z perspektywy zarówno Lii, jak i
jednego z braci. Którego? Tego nie zdradzę, żeby nie psuć wam czytania.
Sama Mia Sheridan w swoich książkach lubi poruszać trudne
tematy. W tym skupiła się na różnicach w statusie społecznym głównych
bohaterów, zarówno jeśli chodzi o pochodzenie etniczne jak i posiadane pieniądze.
Książka jest naprawdę przyzwoita, aczkolwiek nie przebiła
ona niektórych ze swoich poprzedników, a moich ulubieńców takich jak „Bez słów”
czy „Bez winy”. Jeśli lubicie historie pisane przez Mię, na pewno czytanie „Bez
pożegnania” będzie przyjemnym doświadczeniem, ale mam jakieś dziwne wrażenie,
że czegoś w tej historii brakowało, czegoś co skradłoby mi serce.
Wydawnictwu Edipresse Książki!
Kusząca, bardzo kusząca...
OdpowiedzUsuńOkładki książek Sheridan są świetne. Planuję zapoznać się z twórczością autorki.
OdpowiedzUsuńKusisz, ale w tej chwili mam tyle innych książek, że raczej w najbliższym czasie nie przeczytam jej. Jednak w bliżej nieokreślonej przyszłości nie mówię, nie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com
Uwielbiam książki tej autorki. Bez słów pokochała, a ta książka, ku mojej ogromnej radości, czeka już na mnie w mojej biblioteczce.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki tej autorki i już nie mogę sie doczekać aż sięgnę po kolejną :D
OdpowiedzUsuńZnów pozycja, która nie jest dla mnie. Nie wiem, komu mogłabym ją polecić. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iza
Niech książki będą z Tobą!
Nie znam i nie poznam. Romansidła nie są dla mnie:)
OdpowiedzUsuńMam na półce, niebawem i ja się z nią zapoznam. Ciekawe jak mi przypadnie do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie 🙈 Romansom mówię Nie 😂
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę, brzmi naprawdę ciekawie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic jeszcze Sheridan :/ Jakoś żadna z jej książek nie wpadła mi jeszcze w ręce mimo, że słyszałam dużo o jej książkach. Muszę w końcu się zebrać do jej pozycji i sprawdzić czy jest tak dobra jak słyszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Grovebooks
Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, bo nie pisze ona w gatunku, po który sięgam, ale słyszałam dużo dobrego o jej powieściach. Myślę, że kiedy zdecyduję się już poznać twórczość Mii, to zacznę od "Bez słów" czy "Bez winy", bo "Bez pożegnania" brzmi tak...zwyczajnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Szczerze mówiąc nie słyszałam o autorce i jej książkach, a ta nawet mi się spodobała po Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie są książki po które sięgam na codzień i szczerze mówiąc ich fabuła nie przekonuje mnie do siebie więc raczej ich nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Co do okładki, to oryginał ma ładniejszą szatę graficzną, nasza jest taka nijaka. A co do książki, to sama nie wiem.. mam mieszane odczucia...
OdpowiedzUsuńBardzo Lubię tą autorkę, sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze chyba żadnej książki tej autorki; może sięgnę po książkę jej autorstwa jak najdzie mnie ochota na obyczajówkę/romans ;)
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu chcę przeczytać coś Mii Sheridan, ale stos do przeczytania nigdy się nie zmniejsza :(
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Uwielbiam Mię i chętnie przeczytam tę książkę w niedalekiej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńNiestety to książka nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuń