Pod koniec
zeszłego roku, dokładnie w listopadzie dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kobiecego,
miałam okazję przeczytać książkę autorki, do tej pory mi nieznanej – mowa o
T.M. Frazier. Byłam zaintrygowana książką już po zapoznaniu się z samym
blurbem, aczkolwiek kompletnie nie spodziewałam się, jak niesamowite wrażenie
wywrze na mnie ona, tuż po jej skończeniu. Nie spodziewałam się także
jednego z najlepszych cliffhangerów jakie w życiu przeczytałam. Druga część tej
historii opowiedziana w „Tyranie” była świetną kontynuacją i absolutnie w
żadnym stopniu mnie nie rozczarowała. W końcu przyszedł czas na książkę, której
główny bohater Bear pojawił się już w dwóch poprzednich książkach T.M. Frazier,
a mowa oczywiści o „Lawless”. Co to była za książka! Powtarzam – co to była za
książka! Co to był za cliffhanger! Ale po kolei.
Tytuł – „Lawless"
(oryg.Lawless)
Autor – T.M. Frazier
Tłumaczenie - Sylwia Chojnacka
Tłumaczenie - Sylwia Chojnacka
Wydawnictwo – Kobiece
Liczba stron – 304
Wydanie pierwsze – 2018
ISBN – 978-83-6574-025-0
Głównym bohaterem „Lawless” jest Abel, którego
wszyscy nazywają Bear. Mężczyzna do niedawna był członkiem gangu motocyklowego
Beach Bastards, którego szeregi musiał opuścić, kiedy to opowiedział się po
stronie przyjaciela, a nie rodziny czyli gangu. Bear ma jednak świadomość zasad
panujących w organizacjach takich jak ta, do której przynależał – członkiem
gangu jest się na zawsze - chyba, że wcześniej przyjdzie po ciebie śmierć. Teraz
wie, że w końcu członkowie gangu go dopadną, nie wie tylko kiedy.
Thia to niespełna
osiemnastoletnia dziewczyna, która mieszka z rodzicami, utrzymującymi się z prowadzenia podupadającego sadu z
pomarańczami. Któregoś dnia, po powrocie do domu zastaję widok, którego nigdy
nie będzie w stanie wymazać z pamięci. Jej ukochany ojciec leży martwy w
sypialni, a matka z pistoletem w dłoni siedzi w pokoju swojego zmarłego wiele
lat temu syna, brata Thii. Z kobietą od jakiegoś czasu nie było najlepiej, ale
teraz postanowiła, że wszyscy dołączą do chłopca, dołączą do miejsca do którego
można trafić tylko w jeden sposób. Thia, świadoma grożącego jej
niebezpieczeństwa, podstępem namawia matkę, że zabiją się nawzajem. Ostatecznie
tylko jedna z nich wychodzi z tego cało – Thia. Dziewczyna nie wie co ma robić,
czy iść na policję? Czy uwierzą jej, że zastrzelenie matki było tylko aktem samoobrony? Będąc w szoku, po tym co się stało wie, że jest jedna osoba, która
być może będzie w stanie jej jakoś pomóc. Osoba, którą poznała jako dziecko,
osoba, której zwykłe prawo nie dotyczy, osoba niebezpieczna, o której jednak
dziewczyna nie była w stanie zapomnieć przez kilka ostatnich lat.
Bear i Thia spotkali się tylko
raz - ona miała wtedy dziesięć lat i na prośbę sprzedawczyni miała na chwilę
przypilnować kasy na stacji benzynowej, on był młodocianym członkiem gangu
motocyklowego, którego szefem był jego ojciec. Bear przerwał scenę, w której
jego znajomy z gangu groził bronią naszej bohaterce. Thia jednak się nie
wystraszyła, a w zamian za to, że nie wezwała pomocy i nie doniosła na jego
kompana, Bear złożył jej obietnicę – jeśli kiedykolwiek będzie czegoś
potrzebowała, ma u niego przysługę, na znak czego ma pokazać podarowany jej przez
niego pierścień.
Minęło kilka lat, a niespełna
osiemnastoletnia teraz Thia, nadal wierzy, w obietnicę złożoną jej kiedyś przez
pewnego motocyklistę. Jednak droga do odszukania Bear’a nie będzie prosta, a to
co ją spotka ze strony Beach Bastards, a szczególnie ojca naszego głównego
bohatera będzie bezwzględne.
„Lawless” to książka brutalna,
pełna mocnych słów i jeszcze mocniejszych scen. Stanowi to w moim mniemaniu
ogromną jej zaletę. T.M. Frazier po dwóch poprzednich książkach przyzwyczaiła
czytelników do tego, że nie należy spodziewać się w jej historiach ckliwości i
cukierkowych romansideł.
Jestem zachwycona tym, że pojawia
się tu także para znana z „Kinga” i Tyrana” czyli King i Ray.
A teraz to, o czym już wspominałam
na fanpage’u zaraz po lekturze „Lawless”, czyli cliffhanger. Jakby to ująć. No
cóż - powiem prosto z mostu. T.M. Frazier rozwaliła system i wbiła mnie w fotel
po raz kolejny. Jak ta kobieta to zrobiła? Nie mam pojęcia. Czy spodziewałam
się takiej końcówki? A w życiu. Czekanie na następną część historii Bear’a i
Thii czyli „Soulless” będzie torturą i obawiam się, że moja cierpliwość jest
tak słaba, że sięgnę po oryginał, zanim dostaniemy polskie wydanie.
Dla mnie „Lawless” to jedna z
najlepszych książek jakie przeczytałam w tym roku.
Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję