Jak często, w trakcie czytania
książki lub tuż po jej skończeniu, nachodzi Was myśl, że gdybyście mieli pod
ręką dużą patelnię, młotek lub cokolwiek innego, walnęlibyście głównego
bohatera w głowę? Ja w trakcie całego mojego książkowego życia, miałam tak
tylko raz – tyczyło się to głównej bohaterki serii „Bezmyślna” S.C. Stephens,
która to skądinąd jest jedną z moich ukochanych trylogii. Ironia, prawda?
Wracając do bicia patelnią. Do tego skromnego grona dołączyła właśnie kolejna
postać – Amanda Kelly, główna bohaterka „Present Perfect” będącej najnowszą
czytelniczą propozycją od Wydawnictwa NieZwykłego.
Tytuł – „Present Perfect"
(oryg.Present Perfect)
Autor – Alison G. Bailey
Tłumaczenie – Dorota Lachowicz
Wydawnictwo – NieZwykłe
Liczba stron – 430
Wydanie pierwsze – 2018
ISBN – 978-83-7889-569-5
Amanda Kelly odkąd pamięta, żyła w cieniu starszej siostry.
Emily była ładniejsza, zdobywała lepsze oceny w szkole – stanowiła chodzącą
doskonałość. Jednak nasza główna bohaterka miała coś, o czym jej siostra mogła
jedynie pomarzyć – miała idealnego przyjaciela.
Noah Stewart był przystojny, zabawny, pewny siebie. Dla
wielu dziewczyn posiadał cechy chłopaka idealnego, ale dla Amandy Kelly był …
idealnym przyjacielem.
Urodzili się w jednym szpitalu, w sąsiadujących ze sobą salach,
a ich przyjście na świat dzieliła dokładnie jedna minuta. Wyglądało to tak,
jakby przeznaczenie od samego początku w jakiś sposób ich sobie przeznaczyło.
A teraz zadajmy sobie najważniejsze pytanie. Takie, które
wydaję się najistotniejsze dla fabuły całej książki. Czy przyjaźń między
kobietą i mężczyzną jest możliwa? A może prędzej czy później zamienia się ona w
coś więcej?
Kiedy zaczynałam czytać „Present Perfect” byłam zauroczona,
tym jak wspaniała relacja łączyła Amandę i Noah, i to od najmłodszych lat.
Zwłaszcza tym jak opiekuńczy w stosunku do dziewczyny, był chłopak.
"Przyjaciel to ktoś, kto zna piosenkę w twoim sercu i gotów jest ci ją zaśpiewać, kiedy sam zapomnisz słowa."
Ale…
Niestety wraz z każdym czytanym rozdziałem, mój początkowy
zachwyt ustępował miejsca irytacji. Irytacji wywołanej przede wszystkim zachowaniem i decyzjami głównej bohaterki. Dlaczego?
Widzicie, z czasem zarówno Noah jak i Amanda zorientowali
się, że ich wieloletnia przyjaźń zaczęła przekształcać się w coś głębszego.
Oboje zaczynali to dostrzegać, ale kiedy jedno chciało spróbować związku, to
drugie było zbyt przerażone tym, że gdyby takowy nie wypalił, to ich
wieloletnia przyjaźń ległaby w gruzach.
Amanda, wychodziła z (niezrozumiałego dla mnie) założenia,
że woli dożywotnią przyjaźń chłopaka, niż miłość mężczyzny jej życia – mimo, iż
obaj byli tą samą osobą.
Ale wiecie co było najgorsze? Ona chciała mieć ciastko i
zjeść ciastko. Była dosłownie jak przysłowiowy pies ogrodnika. Ciągle
twierdziła, że Noah zasługuję na idealną drugą połowę, a ona takową nie jest,
ale kiedy w jego życiu pojawiała się jakaś dziewczyna, Amanda stawała się
zazdrosna i zaborcza. To coś w stylu - ja nie mogę, albo raczej nie chcę z tobą
być, a więc inna też nie będzie.
Noah nie był wcale lepszy. Na sam widok Amandy z innym
chłopakiem, zaciskał pięści niczym bokser przygotowujący się na oddanie
pierwszego ciosu.
Tak zagmatwanej relacji damsko-męskiej dawno w książce nie widziałam.
Rozumowanie dziewczyny, że idealny facet zasługuję na idealną dziewczynę było
tak naciągane, że bardziej się chyba nie dało.
Najtrudniej jest mi się pogodzić z tym, że książka naprawdę
miała potencjał, ale autorka zmarnowała go tworząc postaci, które z wiekiem
stawały się coraz bardziej irytujące i wkurzające, a podejmowane przez nie
decyzje nielogiczne i infantylne.
Bez ujawniania szczegółów, ale mniej więcej po ¾ książki ma miejsce
coś, co ja uznałam za karmę (karę?). W zasadzie oba określenia pasują. Zaczęłam
się zastanawiać gdzie moje uczucia? Gdzie współczucie? Bo wiecie, co sobie
pomyślałam, gdy owa sytuacja miała miejsce?
DOBRZE JEJ TAK!
Jeśli przeczytacie/przeczytaliście książkę, to chętnie
wymienię się opiniami i uwagami na jej temat, bo zastanawiam się czy tylko ja
mam takie mieszane odczucia po jej lekturze.
Nawet, nawet mnie ciekawi ta książka. Może mi się uda ją kiedyś przeczytać ;P
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Mam w planach tę książkę, jednak będzie musiała jeszcze trochę poczekać na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńAktualnie mam dużą ilość książek do przeczytania więc ta raczej nie wyląduje na czytniku. Przynajmniej nie w najbliższej przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/
Zero łez i wzruszenia? Niemożliwe...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że potencjał książki nie został wykorzystany. Nienawidzę irytujących bohaterów w powieściach, bo zawsze mam ochotę rzucić książką i już do niej nie wracać albo życzę takiej postaci, by spadła...z mostu.
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę po "Present perfect".
Pozdrawiam! ;*
A ja sobie popłakałam przy tej książce...
OdpowiedzUsuńGdzieś już widziałam recenzję tej książki, sama nie wiem czy chciałabym ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńW książce takiego zagmatwania nie widziałaś, a ja widziałam takie (podobne) w realnym życiu! :( Może bez takiego marudzenia o ideałach, ale jednak przyjaźń, z której nieśmiało zaczęło rozwijać się coś naprawdę fajnego. Między innymi właśnie dlatego chcę tę książkę przeczytać, by porównać sytuację opisaną, z tą którą miałam "przyjemność" obserwować. Niestety w realnym życiu ten związek nie zaistniał. A szkoda, bo znajomi pasowali do siebie i nie tylko ja trzymałam za nich kciuki,a raczej nabijałam do głowy koleżance, żeby przestała robić z siebie kretynkę i wpakowała się wreszcie w ten związek! ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka dopiero czeka na półce, ale czuję, że będzie mnie rozgrzewała emocjonalnie do czerwoności. Zwłaszcza po tym, co tu u Ciebie przeczytałam ;)
"Dobrze jej tak", czyli niczym ja w "Córce pedofila". Daruję sobie w takim razie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iza
Niech książki będą z Tobą!
Nie znam tych książek, nigdy o nich nie słyszałam, ale myślę, że warto się za nie zabrać, albo chociażby się nimi zainteresować.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nową recenzję: http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/02/dachoazy-kathriene-rundell.html
Książka już za mną,wynudziłam sie strasznie,bohaterka tak irytującą że miałam ochotę rzucić nią o ścianę,nawet tragedia pod koniec mnie nie wzruszyla
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńMnie chodzi po głowie napisanie opowiadania o podobnej tematyce, kto wie, może "Present Perfect" byłoby dobrą lekturą ze wskazówkami, którą drogą nie iść? Nie przepadam za bohaterami, którzy irytują mnie tym, że na kartach powieści stają się starsi i głupsi. Czuję, że nie polubiłabym Amandy, a i Noah nie miałby co liczyć na moją dozgonną miłość. Zaciekawiłaś mnie tą karmą (karą), może to mnie przekona, by ją przeczytać i za jakiś czas zgłosić się z własną opinią?
Pozdrawiam!
#CleoMCullen
Czytałam wiele pozytywnych recenzji, a po Twojej mam teraz wątpliwości :/ Muszę pomyśleć czy warto po nią sięgać ^^
OdpowiedzUsuńO tak, Amanda strasznie działała mi na nerwy, ale mimo wszystko polubiłam ją.
OdpowiedzUsuńOstatnia recenzja tej książki jaką czytałam mnie zachęciła, a teraz nie wiem co mam myśleć :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Trzeba było wziąć tę patelnię i walić ! :) Mam tak czasami i doskonalę Cię rozumiem, posłucham Twoich ostrzeżeń i raczej po przygody Amandy nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
moja patelnia już jest w milionach części.. teraz biorę się za piłę mechaniczną :D :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki i nie mam takiego zamiaru, bo na pewno bym się tylko zirytowała; niestety, mi dużo częściej zdarza się trafić na bohatera (lub częściej bohaterkę), który działa mi na nerwy...
OdpowiedzUsuńNie no jeśli bohaterka irytuje, to nawet nie próbuję... Szybko bym zrezygnowała ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio widzę ją wszędzie i niestety nie jestem zainteresowana
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę, choć okładka do mnie niezbyt przemawia :)
OdpowiedzUsuńA ja chętnie poznam. Może się zirytuje, a może zapali się lampka sympatii?
OdpowiedzUsuń