Nigdy nie ukrywałam, że jestem niezwykle wymagająca, jeśli chodzi o polskie autorki piszące romanse obyczajowe. Faktem jest jednak, że miniony rok bardzo pozytywnie mnie w tej kwestii zaskoczył, stawiając na mojej recenzenckiej drodze osoby takie jak Paulina Jurga. Jej cykl ROSYJSKA MAFIA podbił moje serce – zarówno treścią fabularną, jak i pracą włożoną w research, który wyczuwalny był na każdej stronie wspomnianej trylogii. To właśnie „Matnia”, czyli ostatni tom tamtej serii, wprowadziła jedną z najlepszych drugoplanowych postaci z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia. Bardzo mocno liczyłam, że Paulina i wydawnictwo Otwarte pokuszą się o napisanie, a co za tym idzie - wydanie książki w której główna oś fabularna będzie skupiała się właśnie wokół osoby Rzeźnika. Z przyjemnością zatem zapraszam do lektury recenzji „Ławrusznika” - pierwszego tomu SERII GRUZIŃSKIEJ, który...
Tytuł – „Ławrusznik"
Autor – Paulina Jurga
Wydawnictwo – Otwarte
Liczba stron – 344
Wydanie pierwsze – 2022
ISBN – 978-83-8135-155-3
Brutalność, bezwzględność i brak litości były codziennością świata w którym przyszło dorastać Igorowi Wasinowi. Mafia nie akceptuje słabości czy nieposłuszeństwa, a każda ich oznaka karana jest szybko oraz drastycznie. Nasz bohater przekonał się o tym dość wcześnie, kiedy stracił w odstępie kilku lat matkę i siostrę. Igora od zawsze za to fascynowało ludzkie ciało i jego anatomia, dlatego studia medyczne były dla niego dość oczywistym wyborem. Z jednej strony mógł zgłębiać teorię, a pełniąc rolę mafijnego egzekutora, wykorzystywać zdobywaną wiedzę w praktyce. Po pewnym czasie zaczął świadczyć usługi płatnego zabójcy, które dawały mu większą satysfakcję i możliwość samodzielnego wyboru zleceń. Takie, a nie inne dzieciństwo oraz późniejsze lata życia, pozbawiły jednak Igora wszelkich emocji czy szans na głębsze uczucia, które według jego wiedzy stanowiły wyłącznie reakcje chemiczne pomiędzy ludźmi. On sam od zawsze starał się kierować logiką i pragmatyzmem, dzięki którym był idealną maszyną do pozbawiania życia, z czego bez skrupułów korzystali jego mafijni przełożeni.
To właśnie umiejętności i zdolność analitycznego myślenia sprawiły, że mężczyźnie powierzono zabezpieczenie jednego z wileńskich hoteli w trakcie zjazdu najważniejszych przedstawicieli mafii. Igor nie mógł przypuszczać, że to właśnie ten pobyt zmieni nieodwracalnie jego życie. Kiedy w hotelowej restauracji wpada na korzystającą z jego śniadania kobietę, coś w wyrazie jej twarzy i wyglądzie przykuwa jego uwagę – uwagę, za którą cena może okazać się bardzo wysoka.
Poznanie kogokolwiek było ostatnią rzeczą, jakiej chciała Sofia. Bezdomna od trzech lat dziewczyna, starała się być niewidzialna, bo tylko to mogło zapewnić jej szanse na przetrwanie każdego dnia. Doskwierający głód był jedynym powodem dla którego podstępem zamierzała zjeść w hotelowej restauracji. Tylko, że bycie niewidzialną nie uchroniło Sofii przed mafią, a na pewno nie przed oczami Igora.
Czasem to, co najbardziej niespodziewane, staje się tym czego najmocniej pożądamy. A bywa, że cena szczęścia jest wysoka. Za wysoka.
„Ławrusznik” - zapamiętajcie ten tytuł, bo od dziś będzie o nim głośno. Paulina Jurga pozamiatała i to w każdym możliwym znaczeniu. Nakreślona przez nią sylwetka Igora vel Rzeźnika - dość niejednoznacznego, mocno charakterystycznego i niezwykle enigmatycznego człowieka, to dopiero wierzchołek geniuszu, jakim popisała się w tej historii autorka. Sama fabuła książki została skrojona jak na miarę - miarę fenomenalnego romansu obyczajowego z mafią w tle. Podobnie jak w przypadku serii Rosyjska Mafia, tak i tu Paulina wykazała się znakomitym researchem, który już chyba staje się znakiem rozpoznawczym jej pióra. W „Ławruszniku” nic nie jest pozostawione przypadkowi – żadna scena, żaden bohater, a tym bardziej decyzje. Kocham książki, które w pewnym momencie fabuły sprawiają, że moja szczęka ląduje na ziemi, a mnie ciężko jest ją podnieść. Tak też stało się tutaj.
Droga Paulino – NIE WIERZĘ, ŻE TO ZROBIŁAŚ! Ja nie używam w recenzjach drukowanych liter, ale w przypadku tego, co wydarzyło się na około pięćdziesiąt stron przed końcem, dosłownie zabrakło mi słów. Autorka porwała się na coś, co wymaga dużo odwagi od pisarza, a co nie zdarza się zbyt często. Właściwie nie zdarzyło się nigdy w żadnej książce – zapewniam was, bo sporo ich już przeczytałam.
Czyżbym już miała faworyta do mojego THE BEST OF 2022?
Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Otwartemu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz