Social Media

wtorek, 26 marca 2019

#92 "Słodki drań" - Penelope Ward/Vi Keeland


W dzisiejszej recenzji opowiem wam o kolejnej na polskim rynku wydawniczym książce duetu Penelope Ward/ Vi Keeland. Historią w „Słodkim draniu” autorki kolejny raz udowadniają, że chyba nie mają sobie równych w słodko-gorzkich romansach ze świetną fabułą, zabawnymi dialogami i fantastycznie sportretowanymi bohaterami. Ale po kolei…




                              Tytuł – „Słodki drań"
          (oryg.Cocky bastard)
    Autor – Penelope Ward/Vi Keeland
      Tłumaczenie - Edyta Stępkowska
         Wydawnictwo – EditioRed
           Liczba stron – 294
         Wydanie pierwsze – 2019
        ISBN – 978-83-2833-990-3



Główną bohaterką książki jest prawniczka Aubrey, która właśnie porzuciła zdradzającego ją faceta i pracę w Chicago, aby zacząć wszystko od nowa w słonecznej Kalifornii. Kobieta planowała spokojną, choć kilkunastogodzinną podróż samochodem. Nie planowała jednak, że w trakcie postoju na stacji benzynowej złapię gumę, a jedyną osobą, która zaproponuję jej pomoc, będzie ten sam przystojniak z australijskim akcentem, który zirytował ją przy kasie kiedy robiła zakupy. Chance obiecuję, że zmieni jej koło, ale … w zamian Aubrey podwiezie go do Kalifornii, do której kobieta i tak zmierza, bo pech chciał, że motocykl którym podróżował mężczyzna się popsuł. Nie mająca wyjścia Aubrey, niechętnie, ale przystaję na propozycję Chance’a. Jeszcze wtedy, żadne z naszych bohaterów nie ma najmniejszego pojęcia, że wspólna podróż będzie jednocześnie najlepszym i najgorszym co mogło im się przytrafić.


Jak szybko można polubić daną osobę? Ja szybko można zorientować się, że jest się zakochanym. Jak szybko można złamać czyjeś serce?


To, co miało trwać kilkanaście godzin, okazało się kilkudniową podróżą w trakcie której Aubrey i Chance zorientowali się, że mimo, iż z początku ich znajomość nie zaczęła się najlepiej, to z każdą mijającą w podroży chwilą, coś ich do siebie przyciąga – niczym magnes. Mężczyzna sam przyznaję się Aubrey, że czuję do niej niesamowity pociąg … ale nie podejmuję w tej kwestii żadnego kroku, aż do pewnego wieczoru kiedy nocując w Las Vegas pod wpływem zbyt dużej ilości alkoholu, biorą fałszywy ślub dla żartu, a ich noc poślubna okazuję się … całkiem prawdziwa.

"Trzy godziny później postanowiliśmy zakończyć podróż na dziś. Dochodziła północ i przejechaliśmy tyle, ile zaplanowałam, nawet mimo utraty paru godzin na zakup nowego koła.
     Kobieta w recepcji hotelu bawiła się telefonem i ledwie na nas spojrzała, gdy do niej podeszliśmy.
 
— Macie wolny pokój na jedną noc? — zapytał Chance. 
— Erhm… Potrzebujemy dwa pokoje — sprecyzowałam. 
— No coś ty? Myślałem, że weźmiemy pokój z dwoma łóżkami. 
— Nie będę z tobą dzielić pokoju. 
Wzruszył tylko ramionami. 
— Jak sobie chcesz. — I ponownie zwracając się do recepcjonistki, dodał tonem znawcy: — Boi się, że jeśli znajdziemy się razem w jednym pokoju, nie będzie w stanie utrzymać rąk przy sobie. — Po czy puścił do dziewczyny oko. I choć była ciemnoskóra, dostrzegłam rumieniec na jej policzkach."


A teraz postawcie się na miejscu Aubrey. Poznajecie fantastycznego faceta. Orientujecie się, że chyba się zakochałyście. Spędzacie z nim wspaniałą noc. Budzicie się następnego dnia, a po facecie ani śladu. Zniknął on, zniknęły wszystkie jego rzeczy, a wam zostało tylko złamane serce i … koza (dobrze czytacie – koza, ale aby dowiedzieć się skąd się wzięła, będziecie musieli skusić się na lekturę książki).


Czy po tym co spotkało Aburey, może ją jej się przytrafić coś gorszego? Tak. Gdy ten sam facet, który niknął pojawia się znowu w waszym życiu … po dwóch latach. Dwa lata!


To się robi nudne, ale ten autorski duet kolejny raz mnie zachwycił. Który to już raz z kolei? Nie wiem, ale wiem, że na pewno nie ostatni. Z każdą ich kolejną książką, kradną moje czytelniczce serce fabułą, która jest oryginalna, zabawna i niepowtarzalna. To, co stanowi dla mnie ogromną zaletę „Słodkiego drania”, to ciekawe charaktery i cechy jakie głównym bohaterom nadały same autorki.

Jeśli jesteście fanami twórczości Penelope Ward i Vi Keeland, to z czystym sercem  oddaje wam w ręcę ich kolejny książkowy hit. Jeśli dopiero rozpoczynacie przygodę z ich twórczością, to „Słodki drań” będzie idealnym początkiem dla waszego początku z piórem tego duetu.

Niech was nie zmyli ciacho na okładce i może odrobinę infantylny tytuł, bo historia ukryta we wnętrzu tej książki jest fantastyczna.


              Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
                                                                   Wydawnictwu EditioRed!

1 komentarz:

  1. Myślę, że ksiazka idealnie sprawdzi się, jako lektura wakacyjna. 😊

    OdpowiedzUsuń