Social Media

poniedziałek, 3 grudnia 2018

#76 "Sponsor" - K.N. Haner


Pisanie recenzji, zwłaszcza książki w tworzeniu której bloger miał swój mały wkład zawsze stanowi nie lada wyzwanie. Obecność w „Sponsorze” autorstwa K.N. Haner pod postacią rekomendacji, jaką znajdziecie w środku była i jest dla mnie ogromną przyjemnością. Liczę, że lektura książki, do której mam nadzieję przekonam was poniższą recenzją sprawi, że pokochacie zarówno tą historię, jak i tych bohaterów.



                                    Tytuł – „Sponsor"
           Autor – K.N. Haner
        Wydawnictwo – EditioRed
           Liczba stron – 512
         Wydanie pierwsze – 2018
        ISBN – 978-83-2833-840-1


Główną bohaterką historii przedstawionej w „Sponsorze” jest Kalina Turner, która na co dzień jest mieszkającą w Londynie studentką fizjoterapii. Pewnego dnia, dziewczyna jadąc na rowerze, będącym prezentem urodzinowym, ulega wypadkowi. Zderzenie z samochodem nie było tym, czego Kalina chciała doświadczyć w zimny poranek w drodze na uczelnię. Na jej szczęście z kolizji wyszła ona bez szwanku, ale za to z … nową znajomością. Kierowcą luksusowego i drogiego auta, okazał się mężczyzna w równie drogim i luksusowym garniturze. Zaraz po tym, jak Nathan Collins zabrał dziewczynę do szpitala, aby upewnić się, że nic jej nie jest, zaproponował Kalinie wspólną kolację, na którą onieśmielona ale i zaintrygowana dziewczyna się zgodziła. Spotkanie jednak zakończyło się spoliczkowaniem mężczyzny i powrotem do domu, bo propozycja jaką jej złożył, była nie do przyjęcia dla takiej dziewczyny jaką była Kalina.

Los bywa jednak przewrotny i już wkrótce ta dwójka spotyka się ponownie, ale Kalina nie jest już tą samą dziewczyną, którą była jeszcze kilka miesięcy temu, a na pewno jej życie nie wygląda tak jak jeszcze niedawno.

Jedna chwila. Tyle wystarczy, aby stracić rodziców.
Jeden moment. Tyle potrzeba, aby uświadomić sobie, że ty i młodsza siostra zostałyście sierotami.
Jedna sekunda. Tyle czasu zajmuje zorientowanie się, że mężczyzna którego poznałyście, może być zarówno waszym ratunkiem, jak i waszą zgubą.

Życie wystawiło Kalinę na ogromną próbę, kiedy śmierć wkroczyła w jej spokojny  i poukładany świat w momencie w którym kompletnie się tego nie spodziewała. Utrata rodziców i konieczność zapewnienia w miarę normalnych warunków do życia sobie i swojej czteroletniej siostrze Sabrinie okazały się trudniejsze niż nasza bohaterka mogłaby przypuszczać.

I w tym właśnie momencie drogi Kaliny i Nathana ponownie się krzyżują. Czy i tym razem ich przypadkowe spotkanie w sklepie zakończy się fiaskiem?

„ - Jaki ma pan samochód? My nie mamy żadnego. Wybuchł razem z domem. Wiesz? – Spojrzał na dziewczynkę, której słowa wprawiły go w osłupienie. Zastanawiał się, czy to był dziecięcy żart, czy mówiła prawdę. Po minie Kaliny stwierdził jednak, że to nie żart. I nagle wielka gula stanęła mu w gardle i nie mógł wydobyć z siebie ani słowa.”

K.N. Haner w „Sponsorze” przedstawia relację dwojga ludzi, których drogi teoretycznie nie miały prawa się zejść. A stało się tak, i to dwukrotnie. Kalina i Nathan – bohaterowie kompletnie różni, zarówno pod względem charakteru, jak i tego czego oczekują od życia, i w jakim momencie tego życia się znajdują.

Główni bohaterowie, głównymi bohaterami, ale wiecie kto skradł moje serce w całej tej historii? Dziecko, a konkretnie czteroletnia siostra głównej bohaterki, która stanowi kompletne jej przeciwieństwo. Bezpośrednia, rezolutna, pewna siebie, odrobinę rozpieszczona i chwilami nieposłuszna Sabrina była tą, której charakter, a zwłaszcza dialogi kupiły mnie w całości.

Podobno książki, nie ocenia się po okładce, ale kiedy okładka przyciąga nasz wzrok i kradnie serce nie mamy nic przeciwko - prawda? W przypadku „Sponsora” okładka nie owijając w bawełnę wymiata. Byłam nią zachwycona na grafice, ale na żywo jest jeszcze piękniejsza. Proste biało-czarno-złote elementy dopełniają się w idealny sposób.

I jak to w przypadku autorki bywa, koniec pierwszej części „Sponsora” nie jest cukierkowy. Nie. On jest ja zwykle mocny, nieprzewidywalny i zaostrzający nam apetyt na drugą część.

Jedyny minus w tej historii odnajduję, w powtarzanych na początku niektórych rozdziałów scenach, w których te same fragmenty/dialogi napisane są zarówno z perspektywy zarówno Kaliny, jak i Nathana i to praktycznie w taki sam sposób.


                                     Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
                                                                   Wydawnictwu EditioRed!

1 komentarz:

  1. Twórczość autorki nie jest mi jeszcze znana, ale mam nadzieję, że uda mi się to wkrótce nadrobić. 😊

    OdpowiedzUsuń