Social Media

czwartek, 4 października 2018

#67 "Pozwól mi zostać" - Tijan


            Przez ostatnich kilka dni walczyłam z jakąś książkowo-czytelniczą niemocą (pierwszy raz w życiu). Dosłownie nie miałam ochoty czytać. W niedzielę zaczęłam „Pozwól mi zostać” autorstwa Tijan licząc, że obiecujący blurb i wysokie oceny na portalach książkowych zapewnią mi przebudzenie z letargu i braku chęci do czytania. Niestety srogo się rozczarowałam. Ale po kolei.


  

        Tytuł – „Pozwól mi zostać"
           (oryg.Ryan's Bed)
             Autor – Tijan
      Tłumaczenie - Sylwia Chojnacka
          Wydawnictwo – Kobiece
           Liczba stron – 407
         Wydanie pierwsze – 2018
         ISBN – 978-83-6613-417-1



Mackenzie Malcolm właśnie straciła siostrę – swoją bliźniaczkę. Willow i ją łączyło podobieństwo zewnętrzne, ale różniły się charakterem i usposobieniem do życia. To Mackenzie znalazła w łazience ich rodzinnego domu ciało swojej siostry leżącej w kałuży krwi. Samobójstwo to ostatnia rzecz jakiej po Willow spodziewałaby się cała rodzina Malcolmów. To Mackenzie najbardziej dotknęła ta śmierć, bo jako bliźniaczki łączyła je wyjątkowa więź. Dokładnie w dniu w którym Mac traci siostrę, przez zwykłą pomyłkę poznaję Ryan’a Jansena, którego ojciec pracuję w tej samej firmie w której zatrudniony jest tata Mackenzie.

 "- Co? - wydusił i popatrzył na mnie z otwartymi ustami. (...) 
  - Chyba się wczoraj zgubiłam - wymamrotałam. (...) Proszę, nie rób tego. Zanim tu przyszłam, nie mogłam zasnąć. Nie wiem dlaczego, ale teraz mogę. Po prostu chcę spać."

Ryan jest miły, inteligentny, pewny siebie, a wszyscy w szkole traktują go z szacunkiem. Jego pasją jest koszykówka, w którą z wielkim zaangażowaniem gra w szkolnej drużynie, której jest kapitanem. Ryan dobrze wie jak to jest stracić kogoś bliskiego, bo sam dwa lata wcześniej zmarł jego najlepszy przyjaciel. Dlatego kiedy na jego drodze staję Mackenzie, rozumie ją bardziej niż jej własna rodzina.

Mackenzie w nowo poznanym chłopaku odnajduję siłę i wiarę, którą straciła wraz ze śmiercią siostry. Nawet jej rodzice w pewnym stopniu się od niej odwrócili i stracili zainteresowanie jej życiem, bo za każdym razem gdy patrzyli na dziewczynę widzieli twarz zmarłej Willow, która przecież była identyczna.

„Pozwól mi zostać” było moim drugim po „Anti-stepbrother” spotkaniem z piórem Tijan Meyer. Tamta historia była bardzo słaba o czym mogliście się przekonać czytając moją recenzję na blogu. Co do historii Mackenzie i Rayan’a miałam dość duże oczekiwania. Blurb była intrygujący, a okładka książki piękna. Miało być dobrze, a było … znowu słabo.

Zacznijmy od głównych bohaterów. Ja rozumiem, że głównym wątkiem tej książki miała być żałoba i radzenie sobie z nią, ale mimo to oczekiwałam jakiejś chemii między parą odgrywająca główną rolę w książce. Ja niestety żadnych fajerwerków nie wyczułam.

Wątek tego, że Mackenzie, ciągle słyszała, widziała, a czasem nawet rozmawiała ze swoją zmarłą siostrę, był dla mnie naprawdę kiepsko przedstawiony, który w ogóle do mnie nie przemówił.

Całą fabułę książki uważam za nijaka. Duża część dialogów była o wszystkim i o niczym. Niestety „Pozwól mi zostać” to jedna z tych książek, które przeczytałam, ale do której raczej nie wrócę. Szczerze muszę przyznać, że styl pisania Tijan niczym się nie wyróżnia i po prostu ginie w natłoku innych autorek.

Książka nie wywołała we mnie praktycznie żadnych emocji, no chyba, ze mówimy o tych złych. Szkoda, że w tym przypadku wnętrze nie dorównało cudownej okładce.


                                           Za możliwość recenzji i egzemplarz książki serdecznie dziękuję 
                                                                    Wydawnictwu Kobiecemu!

2 komentarze:

  1. Czytałam Anti-stepbrother i dla mnie też był słaby, ale chcę dać jeszcze szansę autorce, dlatego mam ten tytuł w planach. Tak wszyscy go chwalą, a chyba jednak nie jest tak różowo do końca. Ale z Antybratem było tak samo, więc wcale się nie dziwię. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że książka okazała się tak słaba, bo zapowiadała się naprawdę obiecująco. 😊

    OdpowiedzUsuń