Cały
wczorajszy wieczór zastanawiałam się jaką książkę wybrać do dzisiejszej
recenzji. Wahałam się, ale ostatecznie wybór padł
na moją ulubioną autorkę i książkę, która skradła moje serce od pierwszych
stron, a mianowicie „Maybe Someday” Colleen Hoover. Nie bez powodu pozycja ta
zajęła drugie miejsce w plebiscycie Goodreads Choice Awards 2014 w kategorii
Romans, bo jest to historia zarówno piękna jak i łamiąca serce - ucząca, że
wybór nigdy nie jest łatwy - zwłaszcza kiedy w grę wchodzi miłość.
Tytuł – „Maybe Someday”
(oryg.Maybe Someday)
Autor – Colleen Hoover
Tłumaczenie – Piotr Grzegorzewski
Wydawnictwo – Otwarte
Liczba stron – 440
Wydanie pierwsze – 2016
ISBN – 978-83-7515-419-1
Ona ma nad wyraz stabilne życie – chłopaka, bliską
przyjaciółkę, pracę i mieszkanie.
On stara się żyć w miarę normalnie, mimo ograniczeń jakie
stawia przed nim fakt bycia głuchoniemym.
Niepełnosprawność nie przeszkadza mu jednak w byciu utalentowanym muzykiem.
Ridge
przeżywa niemoc twórczą, ponieważ od dawna nie napisał żadnej nowej piosenki, ale
kiedy widzi jak sąsiadka z naprzeciwka nuci coś do muzyki granej przez niego na
gitarze jest tym zafascynowany. Propozycja, aby dziewczyna pisała teksty dla
zespołu założonego prze niego i jego brata jest dla Sydney niemałym
zaskoczeniem. W dodatku kiedy okazuje się, że chłopak i najbliższa przyjaciółka
dziewczyny zdradzili ją w najgorszy możliwy sposób, Sydney zostaje bez dachu nad
głową. Ridge proponuje jej tymczasowy pokój w jego mieszkaniu, dopóki ta nie
znajdzie czegoś nowego.
"I pierwszy raz, kiedy wyszedłem ze swojej sypialni, by zobaczyć, jak stoisz w moim mieszkaniu, przemoczona do suchej nitki przez deszcz – mój Boże, nie wiedziałem, że serce może tak bić."
Wspólna praca Sydney i Ridge’a nad tekstami i muzyką przebiega
bardzo owocnie, ale słowa i dźwięki to nie jedyne, co zaczyna wynikać ze spędzanych
razem chwil. Ridge zaczyna mieć mętlik w głowie bo wie, że nie jest z Sydney całkowicie szczery.
"Ogarnia mnie tak ogromny smutek, że nawet nie próbuję już powstrzymać płaczu. Płaczę z powodu śmierci czegoś, co tak naprawdę nigdy nie miało szansy żyć. Śmierci naszej miłości."
Jak
to u Colleen Hoover bywa, nie wszystko jest takie jakim się wydaje, bo kiedy w
grę wchodzą uczucia niejedno serce może zostać złamane. A co jeśli cena
szczęścia jest zbyt wysoka? Co jeśli nasze decyzje skrzywdzą tych, których
kochamy? A jeśli kochamy więcej niż jedną osobę? Jak dokonać wyboru i czym się
kierować?
"Nauczyłem się jednak, że sercu nie można nakazać, kiedy, kogo i jak ma pokochać. Serce robi, co chce. Od nas zależy najwyżej to, czy pozwolimy naszemu życiu i głowie dogonić serce."
Ogromną
zaletą tej książki są teksty piosenek, które napisała Sydney, a których słowa znajdziemy
w trakcie czytania „Maybe Someday”. Ale prawdziwą gratką dla fanów jest to, że
do książki nagrano płytę, a amerykański muzyk Griffin Peterson użyczył swojego
głosu, aby wcielić słowa Sydney w życie.
Żadna
recenzja nie jest w stanie oddać piękna „Maybe Someday”. Musicie sami przekonać
się o tym chwytając w dłonie tą książkę, bo jestem pewna, że
kiedy to zrobicie zostaniecie fanami Colleen już na zawsze. Proszę więc, jeśli
ktoś z was nie miał jeszcze do czynienia z piórem Hoover, niech nie zwleka, bo nie
pożałujecie żadnej poświęconej na tą historię chwili.
Piękna, wzruszająca, emocjonalna - taka jest ta książka.
"Maybe Someday" to jedna z moich ulubionych książek Colleen Hoover <3
OdpowiedzUsuńNie czytałam tego, nawet nie wiedziałam o tej książce, ale teraz pewnie się skuszę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńkwiatki-wariatki.blogspot.com
Jeszcze nie czytałam żadnej książki Hoover, ale myślę, że po przeczytaniu Twojej recenzji muszę to zmienić! :)
OdpowiedzUsuńwww.zycieblondynki.wordpress.com
Ja niestety nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością Hoover ale w najbliższym czasie myślę to nadrobić! 😊 Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich
OdpowiedzUsuńTa książka to złoto. Jak moja historia z Hoover jest dość zawiła, to tak za tą książkę dałabym jej wszystkie możliwe literackie nagrody.
OdpowiedzUsuń